świadectwa

Wojciech Semmerling, Gdańska Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Wojciecha; Marian Domagała, Legion Maryi; Katarzyna i Andrzej Łukowscy; Barbara Krzyżagórska, Legion Maryi; Sylwester Wójcik, Koinonia św. Pawła, Maria Pankowska, Legion Maryi

1. Ewangelizacja wśród więźniów

Wojciech Semmerling
Gdańska Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Wojciecha


Działamy jako diakonia Katolickiego Stowarzyszenia „Jezus Żyje”. Trzy lata temu, w odpowiedzi na zaproszenie o. Swierada Pettke, prowincjała zgromadzenia Braci Pocieszycieli z Getsemani – kapelana więzienia we Włocławku podjęliśmy wyzwanie pracy ewangelizacyjnej w więzieniu. Pierwszym więzieniem do którego pojechaliśmy było więzienie dla mężczyzn we Włocławku gdzie przeprowadziliśmy Kurs Filip. Byliśmy też w innych więzieniach (Gdańsk, Wejherowo i Warszawa).
Po co to robimy? Idąc za słowami Jezusa z Ewangelii św. Łukasza (4,18) zanieśliśmy i zanosimy Dobra Nowinę ubogim a wolność w Jezusie więźniom. Poszliśmy do tych, którzy znaleźli się w szczególnej sytuacji podwójnego więzienia tego zewnętrznego, za kratami i murem, ale też tego niebezpiecznego
– wewnętrznego (zbrodnia, grzech, brak skruchy). Mimo głosów sprzeciwu, wątpliwości – czy warto – czasem wbrew ludzkiemu myśleniu. To co odkryliśmy, uświadomiliśmy sobie, iż nie jest to tylko pożyteczny sposób spędzenia przez skazanych czasu, ale możliwość wskazania celu, punktu odniesienia dla kolejnych dni ich życia, a przede wszystkim ukazanie drogi do prawdziwej wolności jaką daje tylko Jezus. Dla mnie jest to doświadczenie działania Boga w sposób bardzo osobisty, tzn. pokazał mi, iż za kratami są ludzie tacy jak ja, a z drugiej strony doświadczyłem, że dla Niego niemożliwe staje się możliwym.
W jaki sposób działamy? Przede wszystkim przez kursy, rekolekcje, które charakteryzują się tym, iż jest to forma żywego przekazu Dobrej Nowiny (głoszenie) nauczanie połączone z pantomimą, czy dramą lub ilustracją, a także plakatem) opartego na osobistym doświadczeniu spotkania z Bogiem.
Jaki jest owoc naszej pracy? Nawrócenia wielu (świadomie nie mówię
– wszystkich!), pragnienie wspólnoty, odkrycie sensu chwili obecnej (jedno świadectwo skazanego: zrozumiałem, że popyt tutaj jest dla mnie łaską,
bo następnym moim krokiem byłoby zabójstwo), a także ewangelizowanie współwięźniów czy stawanie razem z nami do posługi dając świadectwo innym skazanym – oto konkretne postawy mówiące, że było warto i trzeba dalej to robić.
Nie jest tak, że natychmiast widzimy owoce ewangelizacji, ale przez współpracę z Bractwem Więziennym utrzymujemy kontakt z więzieniami i wiemy co dzieje się z poszczególnymi osobami. Poza tym spotykając osoby ewangelizowane w tym samym miejscu na przestrzeni kilku lat trudno nie zauważyć przemiany jaka się dokonała.
Co robić i czy warto? TAK, nawet gdyby nawrócił się tylko jeden. W jakiej formie – w każdej – my wybraliśmy taką jako Szkoła Nowej Ewangelizacji w programie Redemptoris Missio, ale każdy może wykorzystać swoje doświadczenie. Jedno jest ważne dla wszystkich: bądźmy autentycznymi świadkami Jezusa a nie reporterami! Siejmy Słowo a Bóg da wzrost. I nie oczekujmy nic więcej.



2. Ewangelizacja osób uzależnionych


Marian Domagała
Legion Maryi


Podstawową przyczyną uzależnień jest wszelka pustka egzystencjalna i wszystko co do niej prowadzi. W wyniku złożonych okoliczności, miliony ludzi znajdują się w sytuacji jakże podobnej do człowieka z przypowieści o dobrym samarytaninie: są głęboko poranieni na ciele i na duchu, często nie rozumieją problemów, z którymi się borykają i nie są w stanie sami się podnieść i leczyć. W każdej parafii znajdują się setki osób dotkniętych problemem najrozmaitszych uzależnień. Jak próbują rozwiązywać te problemy członkowie Legionu Maryi?
Posłużę się przykładem mojej parafii. Z inicjatywy legionistów, za zgodą księdza proboszcza, w czerwcu 1997 r. powołano parafialny zespół pomocy uzależnionym, w skład którego weszło 9 osób. Udzielanie pomocy uzależnionym wymaga nie tylko dobrej woli i ogólnej dojrzałości, lecz także bardzo specyficznych i szczegółowych kompetencji, dlatego w składzie zespołu znalazła się trójka lekarzy a także osoby mające doświadczenie w pracy z osobami uzależnionymi. Zespół ten spotykał się regularnie i studiował wspólnie problemy uzależnień, a także wyznaczał kierunki przyszłych działań. Na koniec postanowiliśmy powołać przy parafii Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości.
Ośrodek nasz nie prowadzi działalności leczniczej ani odwykowej. Jest to ośrodek edukacyjny, formacyjny, propagujący trzeźwość. Ludzie zanim wpadną w uzależnienie odchodzą od Boga, niektórzy tracą wiarę w trakcie samej choroby. Wtedy potrzeba kogoś, kto ukaże im Boga ponownie. My w swojej pracy nie leczymy, tylko wskazujemy drogę do Pana Boga.
Jeżeli w oparciu o tę wiarę ludzie wychodzą z uzależnienia to Bogu niech będą dzięki. Obecnie ośrodek otacza opieką ponad 160 osób. Czynny jest codziennie, a zespół pracujący w nim spotyka się co tydzień na spotkaniach modlitewno-organizacyjnych.
Nie czekając na to, aż do nas przyjdą uzależnieni, sami poszliśmy do nich i do ich rodzin, oferując im naszą pomoc. Ta forma apostolatu jest niesłychanie skuteczna. Zainteresowanie się konkretną osobą, okazanie mu życzliwości i zrozumienia, niekiedy wystarczają, ażeby przemienić życie tych, którzy zbłądzili. Częściej trafiają się sprawy trudniejsze, wymagające niemałego uporu, ale żadnego przypadku nie traktujemy jako beznadziejnego. Wszystkich tych, którymi się opiekujemy, obejmujemy codzienną modlitwą, a także w ich intencji odprawiane są Msze święte w każdą pierwszą sobotę miesiąca.
W parafii propagujemy wieczystą abstynencję jako wynagrodzenie Panu Jezusowi za grzechy pijaństwa Z naszej inicjatywy, przy wsparciu wier-
nych z całej naszej Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej w niedalekim Machnowie Starym budowany jest Dom Pomocy Uzależnionym głównie od alkoholu i narkotyków. W domu tym uzależnieni, którzy z własnej woli chcą powrócić do godziwego życia, a nie mają ku temu ani odpowiednich warunków, ani siły, izolowani od złych wpływów środowiska i otoczeni staranną opieką duchową, uczyć się będą prawd wiary i chrześcijańskiej moralności.
Na zakończenie pragnę przypomnieć słowa ks. biskupa Adama Odzimka z Radomia, który w Przewodniku dla Duszpasterstwa Trzeźwości wydanym pod redakcją ks. dr Marka Dziewięckiego napisał: „Najskuteczniejszą formą duszpasterstwa trzeźwości jest formowanie dojrzałych chrześ-
cijan, silnie zjednoczonych z Bogiem i mocno zaangażowanych w troskę
o dobro swoich najbliższych oraz o dobro społeczeństwa, w którym żyją. Życie w duchu ewangelicznej służby Bogu i bliźniemu przynosi głęboką i trwałą radość, a przez to skutecznie zapobiega pokusie szukania zastępczych i iluzorycznych form satysfakcji i szczęścia. Stąd zrozumiała jest troska, aby kapłani widzieli ten związek duszpasterstwa trzeźwości z wszelkimi formami posługi duszpasterskiej. Stąd też wypływa zachęta, aby troszczyli się o powstanie w parafiach nowych wspólnot, służących bezpośrednio tej sprawie.”


3. Ewangelizacja małżeństw przeżywających trudności


Katarzyna i Andrzej Łukowscy

Wiele się dzisiaj mówi o małżeństwach przeżywających trudności. Z tylu stron słyszymy o małżeńskich dramatach: cierpiących, skłóconych rodzinach, tragediach uzależnień, przemocy, trudnościach materialnych tak wiel-
kich, że odbierają niekiedy całą radość i całą nadzieję. Można by też przytaczać niezliczone wręcz głosy pełne troski o to największe dobro każdego narodu i każdego społeczeństwa , jakim jest małżeństwo oraz zdrowa, silna rodzina. Jest to przede wszystkim głos Kościoła i jego pasterzy, ruchów
i stowarzyszeń prorodzinnych, a także niektórych sił politycznych i spo-
łecznych świadomych tego, że nie da się ani odnowić, ani zreformować społeczeństwa, u którego podstaw, fundamentów, tj. w małżeństwie, rodzi-
nie zanika duch ofiary, służby, zanika dialog, pojednanie – słowem życio-dajna miłość, która „jest cierpliwa, łaskawa”, która „nie szuka swego, nie unosi się gniewem” i która „wszystko przetrzyma”. Zamiast tego ugruntowuje się egoizm, postawa roszczeniowa obecna nawet w relacjach pomiędzy najbliższymi sobie osobami, widzimy niedojrzałość i niemożność głębszego zaangażowania się, tak, by stać się dla drugiego darem. To prawda, że duch tego świata, duch konsumpcji i użycia wdarł się do relacji małżeńskich i rodzinnych stając się poważnym zagrożeniem dla rozwoju miłości małżeńskiej.
Mówić o małżeństwach przeżywających trudności nigdy nie jest łatwo, bo zawsze spotykamy się wtedy oko w oko z ludzkim cierpieniem, niezliczonymi sytuacjami tak ciężkimi i powikłanymi, że po ludzku wydają się bez wyjścia. Co więcej, jest to w większym bądź mniejszym stopniu rzeczywistość każdego z nas – także małżeństw tutaj obecnych: trudy, zranienia, konflikty nie omijają przecież i tych nawet najbardziej świadomych swego powołania, i tych przeżywających głębiej swoją wiarę...Tutaj i zawsze odpowiedzią mogą być niezapomniane słowa Ojca Świętego z ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny: „Jakiekolwiek rodziłyby się trudności, nie można rezygnować z obrony tej pierwotnej miłości, która zjednoczyła dwoje ludzi i której Bóg nieustannie błogosławi. Małżeństwo jest drogą świętości, nawet wtedy, gdy staje się drogą krzyżową ” (Stary Sącz, 16.06.1999 r.).
Znane są w Polsce rozmaite formy pracy z małżeństwami: spotkania weekendowe, rekolekcje, sesje, warsztaty organizowane przez wspólnoty, ruchy i stowarzyszenia katolickie. Jedną z takich propozycji skierowanych do małżeństw i rodzin jest sesja Kana i związana z nią dalsza formacja organizowana przez Wspólnotę Nowa Droga (Chemin Neuf).
Fundamentem tej sesji jest Dobra Nowina zawarta w ewangelii o Kanie Galilejskiej (stąd nazwa rekolekcji). Jezus, który został zaproszony na wesele, sprawił, że w miejsce braku, niedostatku („nie mają już wina”), pojawiła się pełnia, obfitość. Dobrą Nowiną głoszoną małżeństwu jest właśnie ta: Jezus pragnie być obecny w życiu każdego małżeństwa.
Konferencje, tematy grup dzielenia oraz świadectwa głoszone każdego dnia dotyczą fundamentalnych zagadnień życia małżeńskiego, takich jak modlit-wa, dialog, przebaczenie i pojednanie w małżeństwie, małżeństwa jako przymierza, daru seksualności. Szczególnie ważny jest ów problem dialogu. Żyjemy w czasach, kiedy informacje można przekazać niemal w ułamku sekundy, a coraz trudniej jest ze sobą rozmawiać, porozumieć się, dzielić się swoim przeżywaniem rzeczywistości. Dlatego na sesjach Kana proponujemy różne for-
my zajęć, które pozwalają wejść na drogę dialogu, dzielenia się między małżonkami. Jednak, przede wszystkim jest to sesja ewangelizacyjna i dlatego proponujemy przejść od dialogu do „trylogu” (czyli my dwoje i Bóg). Ten moment spotkania z Panem, wspólnej modlitwy jest dla wielu małżeństw przełomowy. Chodzi właśnie o to, aby z tego spotkania, a także z doświadczenia Jego miłosierdzia (dzień pojednania), z doświadczenia Jego mocy (świadectwa innych małżeństw, wspólna modlitwa, posługa sakramentalna) zrodziła się nadzieja i pragnienie, by odtąd budować swoje życie na fundamencie wiary. Jeszcze raz więc wypada powtórzyć za Ojcem Świętym: „Małżeństwo jest drogą świętości, nawet wtedy, gdy staje się drogą krzyżową.” To prawda, że Ewangelia nie obiecuje łatwego życia, ale życie w Bogu, życie z Bogiem jest piękne, ma wielką wartość. Świadectwo wiernej i trwałej (mimo trudności) miłości małżeńskiej jest zwłaszcza dzisiaj, w czasach kiedy sama instytucja małżeństwa bywa tak deprecjonowana i ośmieszana, szczególnie potrzebne światu.
Ewangelizacja małżeństwa jest najlepszą drogą do ewangelizacji rodziny. Gdy mama i tata jednają się ze sobą, gdy zaczynają ze sobą rozmawiać, modlić się lub po prostu pragną uczynić swój związek jeszcze solidniejszym, to jest to najlepszy dar, jaki mogą dać swoim dzieciom. W sesjach Kany uczestniczą także dzieci. W swoich grupach wiekowych, stosownie do możliwości i etapu rozwojowego przeżywają one sesję w takiej samej dynamice jak dorośli. Spotkanie rodziców i dzieci w dniu święta kończącego sesję (dzieci od 8 do 17 roku życia przeżywają swoją sesję w innym miejscu niż dorośli) jest zawsze bardzo poruszające, to spotkanie osób z których każda, nawet ta najmłodsza, doświadczyła czegoś ważnego, to moment jakby odnalezienia się i przyjęcia na nowo.
Sesja Kana i związana z nią dalsza formacja jest tylko jedną z możliwości
– zawsze chodzi przecież o to samo – by wejść na drogę z Bogiem, bo tylko On jest źródłem miłości, jedności, pojednania... Można by opowiedzieć tutaj wiele historii małżeństw, historii ludzkich dramatów i cierpień, ale także i historii pojednań, nawróceń, odzyskanej nadziei. To prawda, że wielokrotnie stajemy bezradni wobec ogromu dramatów małżeńskich czy rodzinnych – po ludzku można wtedy tylko powiedzieć „to sytuacja bez wyjścia”. Jes-teśmy jednak, jak wielu innych, świadkami mocy Bożego miłosierdzia, mocy zmartwychwstania. Wierzymy, że na małżonków zawsze czeka owo „najlepsze wino”!



4. Ewangelizacja młodzieży trudnej


Barbara Krzyżagórska
Legion Maryi


Odwiedzaliśmy zakład poprawczy przez 3 lata. Już po pierwszych wizytach większość naszych legionistów zrezygnowała. Ciężko było nawiązać kontakt z dziewczętami, były nieufne, milczące, zamknięte w sobie. Przyszedł pomysł, aby założyć sekcję plastyczną. Jedna z nas, z zawodu artysta plastyk, poprowadziła zajęcia. To też nie było łatwe. Przy najmniejszym niepowodzeniu w rysowaniu, darły rysunki i rezygnowały. Przyszedł pomysł następny. Legionistka zaczęła rysować i malować portrety wychowanek zakładu. To się podobało. Pozowały więc cierpliwie i wiele miały radości, kiedy jadąc do domów na przepustkę, zawoziły swoje portrety.
W trakcie rysowania rozmawialiśmy z dziewczętami. Był czas na przekazanie im treści religijnych, świadectw życia innych ludzi, na zachęcanie ich do modlitwy. Chętnie przyjmowały różańce święte, obrazki, książki religijne i dobrą prasę katolicką.
Rysowaniu towarzyszył zawsze nasz kolega ze wspólnoty i czytał głośno ciekawe fragmenty książek, np. o objawieniach Matki Bożej. Było to dobrze przyjmowane przez dziewczęta. Przy powitaniu całował je w rękę, one z wdzięczności strzygły mu pięknie włosy, bo uczyły się fryzjerstwa. Czasami pytały, dlaczego poświęcamy swój czas dla nich, to je ciągle intrygowało. Dlaczego do nich przychodzimy, czy nam ktoś za to płaci?
Nie pytaliśmy wtedy o ich przewinienia. Nie chcieliśmy wiedzieć, aby się nie uprzedzać i nie bać (był tam i rozbój, prostytucja, złodziejstwo, a nawet zabójstwa).
Wychowawcy ostrzegali, aby nie spodziewać się prędkich rezultatów, że to praca długotrwała i mozolna. Twierdzili, że już samo przebywanie z nimi i zajęcie ich myśli czymś pożytecznym i budującym jest sukcesem. I że życzliwość i okazane im serce to jest to, czego potrzebują.
Zajęcia próbowaliśmy urozmaicić. Na przykład przynosiliśmy nagrania na kasetach – świadectwa autentyczne byłych narkomanek (nota bene przebywały kiedyś w tym właśnie zakładzie), uratowanych dzięki łasce Bożej i przywróconych życiu. Powoli poznaliśmy wszystkie wychowanki i per-sonel zakładu.    
Wielkim wydarzeniem było bierzmowanie 11 dziewcząt na terenie domu poprawczego. Ksiądz Biskup stwierdził, że bierzmował tysiące młodzieży, ale z taką powagą chwili, takim wzruszeniem (niektóre płakały) i głębią przeżycia nigdzie się nie spotkał. Na pamiątkę tej uroczystości dziewczęta otrzymały od Legionu Maryi książki religijne z dedykacją oraz różańce święte i obrazki.
Niedawno spotkałam w supermarkecie jedną z dziewcząt wtedy bierzmowanych. Zaczepiła mnie niezwykle ucieszona tym spotkaniem i powiedziała: „Czy pamięta Pani, jak spierałyśmy się o Boga? Pracuję tutaj w dziale spożywczym. Jestem szczęśliwa, dalej mieszkam w zakładzie, bo do domu nie chcę wracać, do mojego chorego domu, bo wszystko może zacząć się od początku”.



5. Ewangelizacja wśród osób obojętnych religijnie


Sylwester Wójcik
Koinonia św. Pawła


Jak mówić o Bogu osobom, które nie są w ogóle zainteresowane treściami religijnymi? Pragnę podzielić się tym, czego doświadczyliśmy, próbując znaleźć odpowiedź na to pytanie. Przede wszystkim na drodze posługi doszliśmy do wniosku, że osobom, które nie są zainteresowane żadnymi treściami religijnymi, nie tyle należy głosić treści religijne same w sobie, co przedstawić im osobę Jezusa Chrystusa. Jest to uzasadnione tym, że często są to ochrzczeni, ale w ich życiu wiara osłabła lub zaginęła. Wiara zaś, jak mówi Słowo Boże: „rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest Słowo Chrystusa”
(Rz 10,17). Kierując się tym, pragniemy takim osobom przede wszystkim zaprezentować żywą osobę Jezusa Chrystusa. Czynimy to poprzez pierwsze głoszenie Ewangelii, proklamację kerygmatu, tak aby wiara mogła się w nich na nowo zrodzić.
Głosimy więc na początku pierwsze prawdy o miłości Bożej, o grzechu oraz o tym, że Jezus umierając i zmartwychwstając, odkupił nas. Osoba zapraszana jest do osobistej decyzji wiary i nawrócenia: do przyjęcia Jezusa jako jedynego Pana i Zbawiciela. Kolejnym dopiero krokiem jest zaproszenie do wspólnoty, gdzie doświadczając Ducha Świętego taka osoba może wzrastać słuchając katechez, szerszych treści religijnych oraz postępować dalej drogą formacji.
Teraz pragnę podzielić się konkretnymi sposobami przekazywania Ewangelii osobom obojętnym religijnie.
Osoby obojętne religijnie najczęściej nie przychodzą do Kościoła i nie wypełniają naszych świątyń. Istnieje konieczność, aby nie czekając na nich, wyjść tam gdzie oni żyją na co dzień. Organizujemy więc ewangelizacje uliczne. Przez bezpośrednie głoszenie, ale i przez śpiew, pantomimę próbujemy dotrzeć do obecnych.
Kolejnym sposobem jest organizowany przez nasze szkoły Kurs Pawła. Celem tego kursu jest przygotowanie uczestników do głoszenia Ewangelii w prosty, przejrzysty sposób, tak, aby w rezultacie pomóc osobie ewangelizowanej w podjęciu decyzji uczynienia Jezusa osobistym Panem i Zbawicielem. Kurs ten kończy się wyjściem ewangelizacyjnym. W tym właśnie czasie jest okazja, aby dotrzeć do osób obojętnych religijnie. Dwójki, lub trójki ewangelizatorów chodząc od drzwi do drzwi, spotykają często osoby, które są obojętne religijnie.
W czasie ewangelizacji ulicznej, dwukrotnie spotkałem osoby, które tak bardzo zagubiły się w życiu, iż chciały sobie odebrać życie. Dla nich spotkanie z Ewangelią było naprawdę jedynym sposobem odzyskania sensu życia. Takie osoby, żyjące z dala lub na pograniczu Kościoła, najczęściej nie będą same szukać pomocy w Kościele i do nich trzeba wychodzić w sposób uprzedzający.



6. Ewangelizacja wśród bezdomnych i bezrobotnych


Maria Pankowska
Legion Maryi


Na terenie naszego województwa cztery środowiska legionowe w Poniatowej, Puławach, Chełmie i Lublinie rozwijają działania wobec bezdomnych, ponieważ w tych miejscowościach funkcjonują schroniska dla tej grupy ludzi.
Co najmniej od 2 lat w Poniatowej legioniści współpracują z Ośrodkiem dla Bezdomnych Kobiet św. Brata Alberta. To schronisko początkowo miało służyć matkom ciężarnym i samotnie wychowującym swoje dzieci, obecnie przebywają tu też kobiety bezdomne, np. ofiary pożaru czy eksmitowane z zadłużonych mieszkań. Legioniści organizują systematycznie wspólną modlitwę, założyli tam również Koło Żywego Różańca. Spieszą też często z konkretną pomocą, np. reperują sprzęty codziennego użytku, przeprowadzają drobne remonty, zdobywają leki w lubelskiej aptece „Caritas”. Jedna z legionistek przez kilka miesięcy bezpłatnie gotowała obiady, aż do czasu zatrudnienia etatowej kucharki.
Podobnie od 2 lat legioniści zajęli się schroniskiem męskim św. Brata
Alberta w Puławach. Poznanie pensjonariuszy schroniska nastąpiło podczas opłatkowego spotkania, połączonego z przygotowaną wspólnie agapą i kolędowaniem. Niestety, tak dobrze zapoczątkowane kontakty zawieszono z uwagi na przerwę w działalności schroniska, które zostało zalane podczas wylewu Wisły. Jednak w odbudowywanym obiekcie przewidziano miejsce na kaplicę dla modlitewnych spotkań i sprawowania Eucharystii. Wraz z ponownym uruchomieniem ośrodka legioniści podejmą swoje zadania.
Nieco inaczej wygląda sprawa w Chełmie, gdzie na terenie parafii funkcjonuje koedukacyjne schronisko „Markotu”. Jest tu wiele samotnych matek z dziećmi w różnym wieku, są nieformalne rodziny z dziećmi, a także małżeństwa nieporadne, wyeksmitowane z mieszkań, w tym z terenów popegeerowskich. Prowadzenie tam pracy ewangelizacyjnej jest dość trudne ze względu na częstą rotację bezdomnych, obciążonych problemem alkoholowym. Ponadto, w odróżnieniu od placówek albertyńskich, dyrektor tutejszego ośrodka nie jest specjalnie otwarty na działania ewangelizacyjne, tzn. nie przeszkadza, ale i nie ułatwia kontaktów. Mieszkańcy schroniska również nie są szczególnie zainteresowani własnym rozwojem duchowym. Latem, obok domu na wolnym powietrzu odprawiono Eucharystię dla mieszkańców – niestety, tylko nieliczna grupa chciała skorzystać z uczestnictwa we Mszy św.
Nasze siostry przez cały czas prowadzą apostolat w poszczególnych rodzinach. Są przez tych ludzi przyjmowane, choć czują, że gdyby zamiast darów duchowych przynosiły materialne, byłyby milej widziane. Tak więc główny akcent ewangelizacyjny został położony, i jak się okazuje słusznie, na pracę z dziećmi przebywającymi w schronisku. Dzieci są katechizowane zgodnie z ich poziomem wiekowym i prowadzone w niedziele i święta do kościoła parafialnego. Udało się legionistkom przygotować kilkoro z nich do sakramentów chrztu, spowiedzi i pierwszej komunii św. Radosnym owocem posługi legionowej jest zmobilizowanie trzech rodzin do systematycznego uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii.
Jednak pierwsze kontakty z bezdomnymi, bo już na przełomie roku
1992/1993 zostały nawiązane w Lublinie w schronisku św. Brata Alberta dla mężczyzn. Tam legioniści otoczyli opieką duchową bezdomnych. Każdego tygodnia o ustalonej porze składali wizyty w tym ośrodku, by spotkać się z grupą chętnych, przeciętnie 10–20-osobową. W wyznaczonym miejscu, przy stole, po krótkiej modlitwie i pieśni do Ducha Świętego studiowali Pismo Święte, dzieląc się Słowem Bożym inspirującym do spontanicznej modlitwy, a często i do osobistych wynurzeń. Dyskutowali nad przeczytanymi artykułami z prasy katolickiej na temat wiary i moralności. Legioniści podjęli również apostolat wśród bezrobotnych w swojej parafii, gdyż jest to teren otaczający zlikwidowaną lubelską Fabrykę Samochodów Ciężarowych.
Peregrynacja z Krzyżem pozwala legionistom realizować nasz podstawowy charyzmat, tj. apostolat od drzwi do drzwi, gdzie dochodzi do spotkań z rodzinami dotkniętymi bezrobociem, ale też w ogóle z ludźmi samotnymi, biednymi, zbuntowanymi, cierpiącymi fizycznie i duchowo. Zmienił się charakter i pole działania naszych legionistów, ale nie zaprzestali oni ewangelizacji.
Aby ratować ludzi odartych z godności, popadających w uzależnienie i depresję, legioniści podejmują także starania mające na celu znalezienie dla nich stałej lub choćby sezonowej pracy.
Podobną pracę i z podobnymi ludźmi prowadzą legioniści w całej
Archidiecezji Lubelskiej, którzy wraz z Krzyżem Chrystusa starają się wnosić pociechę i nadzieję ludziom pokrzywdzonym przez los, bezrobotnym, bezradnym i zagubionym wobec drapieżnie rozwijającego się kapitalizmu. Często przy okazji takich odwiedzin ludzie ci wybuchają agresją skierowaną ku Kościołowi, a zwłaszcza klerowi, który rzekomo ma być sprawcą ich niepowodzeń i kłopotów. Rzadko udaje się ich wyciszyć i przekonać, że źródło tych nieszczęść jest gdzie indziej, że właśnie w Kościele oczekuje z miłością na wszystkich źle się mających i cierpiących, najlepszy lekarz – Jezus Chrystus.