Za prof. Czesławem Porębskim dodajmy do tej wyliczanki obserwowanych skutków globalizacji jeszcze kilka jej przejawów. Następuje "denacjonalizacja" produktów, "deterytorializacja" przedsiębiorczości, "dematerializacja" gospodarki (dominują transakcje czysto finansowe). Równolegle do globalizacji rynków, zwłaszcza finansowych, następuje - paradoksalnie - "etnizacja", czyli wzrost tendencji nacjonalistycznych i integrystycznych.

Lista zagrożeń, jakie niesie globalizacja jest w podanej wyliczance dłuższa niż lista dobrodziejstw. W każdym razie globalizacja jest procesem nieuchronnym i ważnym dla każdego mieszkańca ziemi. Nic zatem dziwnego, że pracami na temat globalizacji, jej rozmiarów, znaczenia i konsekwencji można zapełnić wiele kilometrów półek bibliotecznych, a w ostatnich latach na ten temat zorganizowano setki, a może tysiące seminariów, konferencji i innych spotkań naukowych.

Zjawiskiem najnowszym jest pojawienie się silnego ruchu antyglobalistów, który, co jest trochę humorystycznym paradoksem, też się globalizuje. Podczas jednej z demonstracji antyglobaliści wystawili poster "World Organizations Against Globalisation" (Światowe organizacje przeciw globalizacji).

Ruch antyglobalistów skupia działaczy i członków organizacji ekologicznych, stowarzyszeń praw człowieka, anarchistów, feministki, pacyfistów, lewaków, a także aktywistów z organizacji charytatywnych, religijnych i kościelnych.

Swój stosunek do globalizacji lub różnych jej aspektów antyglobaliści wyrażają przez upowszechnianie apeli i manifestów (głównie w internecie) oraz przez organizowanie manifestacji i protestów ulicznych. Media dokładnie relacjonowały uliczne awantury z udziałem antyglobalistów w Seattle, Pradze, Kolonii, Davos, Göteborgu i ostatnią w Genui.