Nowe słowo czy nowa rzecz?
Od lat toczy się debata wokół globalizacji. Temat ten podejmowany jest na
kongresach naukowych, bywa przedmiotem namysłu biznesmenów i polityków, porusza
wyobraźnię szerokich kręgów społeczeństwa. Odpowiednia literatura przedmiotu staje się już
w tej kwestii trudna do ogarnięcia. Ponieważ dyskusja o globalizacji oscyluje głównie wokół
jej ekonomicznego wymiaru, właśnie czasopisma ekonomiczne oraz wkładki gospodarcze
różnych dzienników i tygodników zostały zdominowane tą problematyką. Słowo "globalizacja"
niewątpliwie przebojem wtargnęło do czołówek prasy światowej. Na dobre zadomowiło się
też w naszym języku potocznym.
Jeśli nawet w powszechnym zainteresowaniu globalizacją gospodarczą wiele jest
przemijającej mody, zasługuje ona na uwagę - tym bardziej, że wskutek nieostrości
i wieloznaczności pojęcia globalizacji narosło wokół niego mnóstwo nieporozumień. Jest ono
raczej zbitką znaczeniową ujmującą swym zakresem różne fenomeny. Wątpliwości budzi
najpierw rzekoma nowość kontrowersyjnego zjawiska. Jeśli przez globalizację rozumieć
przestrzenne otwarcie się gospodarki, zdobywanie coraz to nowych rynków, ścisłą
współzależność stosunków handlowych i międzynarodowe przepływy kapitałowe, to procesy
te rzeczywiście toczą się od dawna. Od wieków szukano sposobów przybliżania do celów
gospodarczych tego, co odległe: wytyczano lądowe i wodne szlaki handlowe, ulepszano
środki transportowe, rozbudowywano sieci dróg żelaznych, zakładano łączność
przewodową. W XIX wieku do tego stopnia zafascynowano się możliwością "pokonania"
przestrzeni i czasu, że budowane wówczas linie kolejowe uznano za korytarze rozumu,
przesieki w feudalnym mroku i ciasnocie. Heinrich Heine sądził nawet, że kolej już teraz
skutecznie zabija przestrzeń. Gdyby tylko starczyło środków, można by w końcu "zabić" i
czas.1
Wobec przemian i rewolucji technologicznych, które dokonały się od czasów
Heinego, pobłażliwy stosunek do XIX-wiecznych mrzonek wydaje się dziś w pełni
uzasadniony. Współczesną euforię proglobalizacyjną względnie przerażenie skalą tego
procesu winny jednak studzić podstawowe dane statystyczne. Okazuje się, że dopiero w
1970 r. udział eksportu w produkcji światowej osiągnął poziom z 1913 r., zaś przepływy
kapitałowe netto (służące m.in. finansowaniu sieci kolejowych i innych inwestycji
1 Por. B. Ulrich, Doppeltes Schnäppchen. Globalisierung oder die Angst vor einer Diktatur des Jetzt,
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" 1997 nr 57.
infrastrukturalnych) stanowiły w krajach uprzemysłowionych na przełomie XIX i XX wieku 3 -
4% produktu krajowego brutto, podczas gdy dziś stanowią 2%.2 Rozwinięte rynki kapitałowe
bynajmniej nie są specyfiką gospodarki końca naszego stulecia. Do I wojny światowej rozwój
gospodarczy również był naznaczony "globalizacją", mimo że na oznaczenie tego procesu
nie używano jeszcze modnego dziś słowa.
Czyżby więc specyfiką współczesnej debaty wokół globalizacji było jedynie operowa-
nie inną niż kiedyś terminologią? Czy "globalizacja" jest tylko nowym słowem na oznaczenie
starej rzeczy? Czy też w ostatnich dziesięcioleciach XX wielu charakter i skala
gospodarczych współzależności pozwala już identyfikować zupełnie "nową rzecz"? Jeśli tak,
to co przesądza o tej nowości? Jakie cechy charakteryzują nowe zjawisko globalizacji
gospodarczej?
Specyfika współczesnej globalizacji gospodarczej
Wiele powodów natury technicznej, politycznej, ekonomicznej, kulturowej złożyło się
na gwałtowne przyspieszenie procesów globalizacyjnych. Rozstrzygający w tym względzie
okazał się ogromny postęp w dziedzinie technik komunikacyjnych i transportowych.
Usprawnienie i znaczne potanienie przemieszczania ludzi, towarów, usług, kapitału, szybki
przekaz informacji, wykorzystanie komputerów do gromadzenia i przetwarzania danych
finansowych, stworzenie systemu telekomunikacji międzybankowej nie mogły pozostać bez
wpływu na handel światowy oraz organizację produkcji. Warto zaznaczyć, że same tylko
koszty transportu lotniczego od 1930 r. spadły o 80%, koszty telefonów o 99%, zaś ceny
komputerów w latach 1960-1990 spadły 125-krotnie! W takich warunkach bez przeszkód
można tak dzielić proces technologiczny, aby każdą z jego faz, bądź poszczególne
półprodukty wykonywać w dowolnie wybranym punkcie globu ziemskiego. Miejsca
produkowania, inwestowania, sprzedawania i konsumowania mogą przy tym znajdować się
daleko od siebie. Szerokiej realizacji tych nowych możliwości technicznych sprzyja wzrost
ogólnego poziomu edukacji w wielu krajach, a zwłaszcza coraz bardziej powszechna,
głównie wśród młodego pokolenia, znajomość techniki komputerowej i łączności
internetowej.
Warunkiem pełnego wykorzystania tych osiągnięć naukowo-technicznych w służbie
gospodarki były jednak przede wszystkim zmiany w światowej polityce gospodarczej.
I rzeczywiście, mniej więcej od końca lat 60-tych w wielu krajach rozwijających się zaznaczył
się wyraźny trend odwrotu od polityki protekcjonistycznej oraz proces obniżania ceł. Wskutek
znoszenia barier prawnych i przechodzenia do systemu zmiennych kursów walutowych
2 Por. H. Clement, V. Vincentz, Globalisierung und Osteuropa. Probleme und Perspektiven der Arbeitsteilung in
Europa, "Aus Politik und Zeitgeschichte" 1997, t. 44-45, s. 28.
zmniejszyła się możliwość kontroli przepływów kapitałowych. Wszyscy zainteresowani cieszą
się zupełną wolnością nabywania aktywów zagranicznych. Rozstrzygającym czynnikiem
międzynarodowej integracji rynków była przy tym polityczna koncepcja deregulacji
stosunków handlowych oraz rynków finansowych i pracy, lansowana od lat 80-tych. W Unii
Europejskiej zakończono już tworzenie jednolitego rynku europejskiego oraz unii gos-
podarczej i walutowej. Natomiast w skali światowej działania organizacji międzynarodowych,
zwłaszcza kolejne rundy GATT, wprowadziły zakaz stosowania w handlu ograniczeń
ilościowych, dumpingu i przyznawania poszczególnym krajom przywilejów handlowych.
Wyraźnie przyczyniły się też do likwidacji lub poważnego ograniczenia subwencji,
państwowych programów zatrudnienia, reglamentacji usług, inwestycji zagranicznych, czyli
do liberalizacji rynku światowego. Utworzona 1.01.1995 Światowa Organizacja Handlu
czuwa nad realizacją tych ustaleń.
Zapoczątkowany w 1989 r. rozpad systemów komunistycznych spowodował, że
globalizacją objęta została również Europa Środkowa i Wschodnia. Gospodarki zamknięte
dotąd w ramach RWPG, po usunięciu barier krępujących ich rozwój, wykazują dużą
dynamikę w nadrabianiu wieloletnich opóźnień. Rośnie zapotrzebowanie na transfer nowych
technologii i zachodniego kapitału. Nawet Chiny, mimo odporności na przemiany polityczne,
zostały wciągnięte w orbitę wpływu gospodarki światowej i przyciągają dziś zagranicznych
inwestorów. Ekonomiczne otwarcie się tego kraju oznacza, że dodatkowo ponad miliard ludzi
uczestniczy w walce konkurencyjnej.3
Dla wskazania ciągłości, a jednocześnie odmienności zachodzących dziś przemian
gospodarczych wyróżnia się niekiedy dwie fazy procesów globalizacyjnych. W początkach
epoki nowożytnej rozpoczęła się pierwsza faza tego procesu. W odróżnieniu od aktualnej
jego fazy, liczącym się aktorem na scenie gospodarki światowej były państwa narodowe.
Systemy polityczne dysponowały wystarczająco skutecznymi narzędziami wpływu na rozwój
"gospodarek narodowych". Gospodarcze zadania państwa stanowiły zaś jeden z ważnych
czynników uzasadniających państwowy monopol władzy. Dziś o dynamice gospodarki
światowej przesądzają firmy ponadnarodowe - tzw. "globalni gracze" (global players). Jak
wiadomo, w coraz szerszym zakresie dysponują one możliwościami ciągle szybszego i
tańszego pokonywania dystansu przestrzennego. Dla minimalizacji kosztów, produkcję lub
wybrany fragment procesu wytwórczego oraz inwestycje lokuje się więc w różnych krajach.
Wobec wielu podmiotów określenia: "firma japońska", "włoska", "niemiecka" itp. okazują się
zupełnie nieadekwatne, skoro w rodzimym kraju likwidują one większość swych zakładów i
3 Por. tamże, s. 28-29; R. Welzmüller, Zu den Folgen der Globalisierung für die nationalen Güter-, Finanz- und
Arbeitsmärkte, "Aus Politik und Zeitgeschichte" 1997, t. 33-34; L. Dohmen, Vaterlandloses Kapital, "Die neue
Ordnung" 1997 z. 5, s. 381-382; Cz. Porębski, Czy etyka się opłaca? Zagadnienia etyki biznesu, Kraków 1998.
prawie zupełnie nie płacą tam podatków. Podobnie mylące będzie wtedy opatrywanie ich
produktów znakami: made in Japan, Italy, Germany itp.
W II fazie globalizacji produkcja na skalę masową nie jest już wyjątkowym osiągnię-
ciem krajów wysokorozwiniętych. Przeciwnie, stała się powszechną, konwencjonalną prakty-
ką. Ponieważ w związku z tym z powodzeniem można prowadzić działalność gospodarczą
prawie wszędzie, jednym z czynników rozstrzygających o lokalizacji kapitału stały się koszty
pracy. Techniczna łatwość stosunkowo taniego powiększania ilości produkowanych dóbr i
przemieszczania ich z miejsca na miejsce spowodowała z kolei widoczny spadek znaczenia
przemysłu w tworzeniu wartości gospodarczych. Tak jak kiedyś terms of trade kształtowały
się niekorzystnie dla artykułów rolnych w porównaniu z przemysłowymi, tak teraz produkty
przemysłowe przegrywają w konkurencji cenowej z informacją i wiedzą stosowaną. Kto
naprawdę rozporządza ważną informacją, może za nią uzyskać wysoką cenę i sprzedać ją
tym, którzy zaoferują najwięcej.
Wszystkie te zjawiska świadczą, że przesłanką "nowej" globalizacji nie jest jakaś
zasadnicza zmiana podstaw systemu gospodarczego, a raczej niezwykła mobilność
podmiotów gospodarujących. Jeśli zaś sukces firmy nie zależy w pierwszym rzędzie od
struktur wielkoprzemysłowych ale od czynnika wiedzy, wówczas spada gospodarcza rola
klasycznej formy kapitału, a co za tym idzie - przywiązanie przedsiębiorców do lokalnej
infrastruktury oraz otoczenia regionalnego czy narodowego, w tym - uzależnienie od
miejscowych systemów podatkowych. Warunkiem sukcesu staje się natomiast dostęp do
innowacji. Wzrastającej zależności od wiedzy towarzyszy dalej coraz większe uzależnienie
od zintegrowanego rynku ogólnoświatowego. "Globalni gracze" operują na globalnych
rynkach. Im większy zaś jest rynek - tym ostrzejsza okazuje się konkurencja cenowa, której
muszą sprostać.
W epoce, w której o sukcesie gospodarczym przesądza splot globalnych
współzależności, istotnie zmienia się relacja między państwem a gospodarką. Skoro towary
rynkowe przybierają postać wiedzy, stopień państwowej kontroli ich przepływu wydatnie
zmniejsza się w porównaniu z I fazą globalizacji. Państwo narodowe zostaje zepchnięte na
pozycje petenta potężnych firm ponadnarodowych. Ponieważ przyciągnięcie kapitału otwiera
szanse dynamizacji gospodarki, państwo przyjmuje warunki stawiane przez zagranicznych
inwestorów. Zmuszone do wyzbywania się kompetencji w pełni suwerennego kształtowania
gospodarki narodowej, stopniowo traci cechy "państwa społecznego". Właśnie m.in. w
związku z procesami globalizacji narasta kryzys tego modelu państwa.
Z dotychczasowych rozważań pośrednio wynika, że najważniejszą bodaj cechą
współczesnej globalizacji jest coraz większa mobilność kapitału. Swobodnie przekracza on
granice państw i kontynentów. Chodzi przy tym bardziej o kapitał finansowy, niż o klasyczne
jego formy. Kto chce dużo i szybko zarobić, a przy tym nie boi się ryzyka, inwestuje na
rynkach finansowych. Słusznie zauważa się przy tym, że właściwie na świecie istnieje dziś
już tylko jedna giełda, czynna całą dobę. W chwili, kiedy otwiera się giełdę tokijską, giełda w
Los Angeles akurat zamyka podwoje.4
Obecną fazę globalizacji gospodarczej cechuje też wzrastająca dysproporcja między
dwoma podstawowymi czynnikami produkcji: pracą i kapitałem. Wielkiemu zapotrzebowaniu
na kapitał towarzyszy nadmiar wolnych rąk do pracy, czyli bezrobocie. Siła robocza ze
zrozumiałych względów jest znacznie mniej mobilnym "czynnikiem produkcji" niż kapitał.
Mimo to brak perspektyw zatrudnienia lub uzyskania godziwego wynagrodzenia za pracę w
rodzimym kraju, uruchomił szeroką falę migracji zarobkowej.5 Problem dotyczy także Europy
Środkowej i Wschodniej, skąd wywodzą się liczni imigranci poszukujący na Zachodzie pracy
stałej lub sezonowej.
Efektem toczącej się od kilku lat debaty wokół globalizacji jest stosunkowo
wyczerpujący opis tego zjawiska. Jej uczestnicy w zasadzie są zgodni co do identyfikacji
najważniejszych cech procesu globalizacji. Dzieli ich natomiast odpowiedź na pytanie, czy
stanowi on błogosławieństwo, czy przekleństwo dla ludzkości. Nierozstrzygnięta jest przede
wszystkim kwestia, czy globalny rynek wzmacnia pokłady solidarności indywidualnej,
grupowej, narodowej lub stwarza jej nowe szanse, czy też przeciwnie, narusza
solidarnościowe "rezerwy moralne". Jeszcze bardziej fundamentalna okazuje się inna
kwestia: czy w ogóle możliwa jest globalizacja bez solidarności? Intuicyjny sprzeciw wobec
rozdzielania tych fenomenów oznacza konieczność namysłu wokół globalnych form
solidarności i sposobów ich realizacji.
Skrótowa jedynie charakterystyka współczesnej fazy globalizacji gospodarki nie pozo-
stawia złudzeń co do odwracalności tego procesu. Cechuje go tak duża dynamika, że
utopijne byłyby zamysły zatrzymania globalizacyjnych trendów. Nie znaczy to bynajmniej, że
jesteśmy wobec nich bezsilni. "Globalizacja nie następuje na zasadzie prawa naturalnego".6
Można, a nawet trzeba wywierać na nią wpływ, podejmować działania polityczne dla
minimalizacji jej negatywnych skutków. W sporze wokół charakteru procesów
globalizacyjnych i odpowiednio - możliwości ich kształtowania zawiera się jednak sporo
elementów mitologicznych. Warto omówić je szerzej.
4 Por. M. Spieker, Zivilisation der Solidarität. Ethische Probleme der Weltwirtschaftsordnung, "Die neue
Ordnung" 1995, z. 3, s. 186.
5 Jak czytamy we Wspólnym Słowie (pkt 90) Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech i Konferencji
Episkopatu Niemiec pt. O przyszłość w solidarności i sprawiedliwości (por. "Społeczeństwo" 1997 nr 3, s. 427-
428), w samych tylko Niemczech przebywa obecnie 8 mln obcokrajowców, z czego 5,5 mln to ludzie
poszukujący pracy i ich rodziny.
6 Tamże, pkt 88, s. 427.
Globalizacyjna mitologia
Każde nowe, niespodziewane zjawisko, którego konsekwencje nie są do końca
przewidywalne, a które w dodatku sięgają głęboko w życie mieszkańców "globalnej wioski",
budzi zwykle ambiwalentne reakcje. Wokół jego interpretacji narasta wówczas wiele mitów.
Budzi ono albo nieuzasadniony entuzjazm, albo równie bezpodstawne obawy. Właśnie tak
ma się rzecz z globalizacją gospodarczą. Jest ona typowym przykładem zjawiska, które nas
zaskoczyło. Ponieważ trudno uchwycić poznawczo wszystkie jego mechanizmy, jawi się ono
jako nieco tajemnicze i natychmiast angażuje sferę emocjonalną. Jako takie zaś okazuje się
szczególnie podatne na ideologiczne uwikłanie. Nie pozbawione ideologii jest przy tym już
zaprzeczanie wszelkim naleciałościom ideologicznym zawartym w pojęciu globalizacji -
nierzadkie w epoce rzekomego końca ideologii.
Z pojęciem globalizacji łączy się najpierw pewne mitologiczne zauroczenie. U niektó-
rych zbyt szybko wywołuje ono pozytywne skojarzenia ze wspólnym domem, globalną
wioską, zjednoczoną ludzkością, albo nawet z uniwersalnością chrześcijańskiego orędzia.
Elementami ideologii obarczone jest także demonizowanie globalizacji, a co za tym idzie -
bezwzględne jej potępianie.7 W debatach politycznych okazuje się ona wygodnym
"chłopcem do bicia", na którego można zwalić wszystkie nieszczęścia i nierozwiązane
problemy współczesności. Od globalizacyjnych obaw nie są wolne także społeczeństwa
krajów Europy Środkowej i Wschodniej, od niedawna dopiero aspirujące do pełnego udziału
w rynku światowym. Ponieważ właśnie w tym regionie wyraźnie ujawniają się wszystkie
szanse, ale także trudności związane z tym procesem, ze zrozumiałych względów
towarzyszące mu emocje są tu wyjątkowo silne.8
Co więcej, nierzadko podsyca się obawy związane z globalizacją, aby potem
swobodnie nimi manipulować: czy to dla zabezpieczenia własnych interesów gospodarczych,
czy w interesie politycznym - w konkurencji wyborczej, czy też w celu zaszokowania nowym
zjawiskiem - w wyścigu mass-mediów o widza, słuchacza i czytelnika. Zdarza się, że czynią
tak nie tylko nieprzejednani przeciwnicy globalizacji, ale i jej zagorzali zwolennicy. Ci ostatni
odwołują się do rzekomego determinizmu globalizacji gospodarczej. Dowodzą, że po prostu
trzeba bezwolnie poddać się temu procesowi. Straszą, że jakikolwiek opór skończy się
klęską lub co najmniej marginalizacją gospodarczą. Z kolei globalizacyjni sceptycy bazują na
naturalnym lęku wywoływanym przez to, co przekracza bezpośrednie odniesienia
międzyludzkie, co wykracza poza dobrze znany kontekst "swojskości" własnej wioski,
regionu czy państwa narodowego. Jeśli zaś ten dystans i obawy wobec nieprzejrzystych w
7 Por. S. Fontana, Jak mówić o globalizacji?, "Społeczeństwo" 1997 nr 3, s. 306.
8 Por. H. Clement, V. Vincentz, art. cyt., s. 29.
swych skutkach zdarzeń o światowym zasięgu są celowo wzmacniane, wówczas rodzi się
mentalność twierdzy. Właśnie operowaniem lękiem przed globalizacją można ludziom
narzucić mentalność zamknięcia się w sobie, odcięcia od świata zewnętrznego,
protekcjonizm, a nawet wrogość do obcych. Szukanie przez firmy przetrwania poza
granicami, na zewnątrz owej "twierdzy" nie interpretuje się oczywiście jako sygnału
pogarszania się krajowych warunków produkcji, ale w kategoriach dezercji, porzucenia
własnych szeregów, ucieczki z pola bitwy.9
Dla środowisk lewicowych nie do przyjęcia jest deregulacyjny element globalizacji.
W związku z tym niektóre z nich prześcigają się w straszeniu globalizacją. Redaktorzy "Der
Spiegel" dowodzą na przykład, że skończy się ona na faszyzmie. Winą za globalizacyjną
pułapkę obarczają przy tym najczęściej albo akcjonariuszy, albo koncerny ponadnarodowe,
które dla obniżenia kosztów pracy celowo "produkują" bezrobocie. W takim ujęciu globaliza-
cja byłaby w swej istocie nowym konfliktem dystrybucyjnym między ubogimi a bogatymi. Na
ławie oskarżonych sadza się niekiedy nawet Unię Europejską. W jej strukturach dopatruje się
konia trojańskiego otwierającego globalizacji drogę do Europy.
Zdarzają się też próby identyfikacji winnych według klucza narodowego. We Francji
nagłaśniana jest absurdalna teza, że globalizacja jest pomysłem Niemców, a głównym jej
sprawcą jest Bundesbank. Z kolei niemieccy neoliberalni politycy i pracodawcy właśnie
swoim rodakom zarzucają antyglobalizacyjną awersję.10 Niewątpliwie mitem jest takie
uogólnienie, ale trudno też zaprzeczyć poczuciu zagrożenia, związanemu m.in. z
gospodarczym otwarciem na Wschód, jakie odczuwa część niemieckich (i w ogóle
zachodnich) środowisk. Sugestie zawarte w licznych publikacjach, jakoby napływ taniej siły
roboczej oraz ucieczka kapitału do Europy Wschodniej były odpowiedzialne za rosnące
bezrobocie i inne problemy niemieckiej gospodarki, są przykładem kolejnego
globalizacyjnego mitu. Statystyki wykazują przecież znaczne nadwyżki bilansu handlowego i
płatniczego w kontaktach gospodarczych z Europą Wschodnią, zaś niemieckie inwestycje w
tym regionie, których wartość nie przekracza 1% inwestycji krajowych, trudno uznać za
"ucieczkę kapitału". A zatem, wbrew rozpowszechnionym opiniom, rozwój stosunków
gospodarczych ze wschodnimi sąsiadami nie tylko nie powoduje redukcji miejsc pracy, ale
właśnie przyczynia się do ich wzrostu.11 Po drugiej zaś stronie niemieckiej granicy równie
bezpodstawne są lęki przed zagrożeniem zachodnią potęgą, przed zdominowaniem i
wykupem majątku narodowego. Zresztą nie tylko tam odżywa stereotyp "spisku
międzynarodowego kapitału", wymierzonego przeciw najsłabszym.
9 Por. J. Starbatty, Ohne Angst vor einer offenen Welt, "Frankfurter Allgemeine Zeitung" 1997 nr 21.
10 Por. B. Ulrich, art. cyt.
11 Por. H. Clement, V. Vincentz, art. cyt., s. 34-35.
Mitem jest też identyfikacja globalizacji jako "gry o sumie zerowej", na której muszą
stracić jedni, aby mogli zyskać inni. Jak wykazała już klasyczna teoria kosztów komparatyw-
nych, we wzroście wydajności związanym z poszerzeniem skali międzynarodowego podziału
pracy uczestniczą wszyscy partnerzy wspólnego przedsięwzięcia. Jeśli zaś nowe
nierówności faktycznie towarzyszą dziś globalizacji, to wcale nie znaczy, że stanowią jej
nieuchronną konsekwencję.
Dokonany tu przegląd niektórych "globalizacyjnych mitów" pokazuje, jak głęboko
wniknęły już one w świadomość zbiorową. Jest więc wskazane, aby podejmowaniu
problematyki globalizacji towarzyszyła czujność wobec "naleciałości ideologicznych", w które
została ona uwikłana. Zadanie "oczyszczania" tego pojęcia winno polegać m.in. na
systematycznym "odróżnianiu tego, co w globalizacji ma charakter techniczny, od tego, co
bierze się z ideologii" oraz na unikaniu jednostronności w ukazywaniu konsekwencji
globalizacji. Pociąga ona przecież za sobą zarazem korzyści, jak i szkody. Stwarza nowe
szanse, ale rodzi też nowe zagrożenia.12
Realizmu w odniesieniu do omawianej problematyki można się uczyć z ostatnich
dokumentów papieskich. Jeden z nich, Orędzie na XXXI Światowy Dzień Pokoju pt.
Sprawiedliwość każdego człowieka źródłem pokoju dla wszystkich nie pozostawia złudzeń:
"Globalizacja ekonomii i finansów jest już rzeczywistością", świat "podąża drogą globalizacji".
Mimo niejasnych jeszcze konsekwencji dokonujących się zmian, wiadomo już na pewno, że
niosą one ze sobą "wielkie nadzieje, ale także pytania i obawy" (nr 3). Ta myśl jeszcze
wyraźniej została wyartykułowana 2 lata później. W Orędziu na XXXIII Światowy Dzień
Pokoju (tj. na 1.01.2000) czytamy: procesy globalizacji "choć stwarzają pewne zagrożenia,
otwierają też niezwykłe i wiele obiecujące możliwości, właśnie z punktu widzenia celu, jakim
jest przekształcenie ludzkości w jedną rodzinę, opartą na wartościach sprawiedliwości,
równości i solidarności" (nr 5). Ton papieskiego nauczania daleki jest od poczucia
determinizmu czy "mentalności twierdzy". Przenika go przeświadczenie o możliwości i
powinności wywierania wpływu na bieg rzeczy. Między innymi "organizacje międzynarodowe
winny dołożyć wszelkich starań, aby przyczynić się do kształtowania poczucia od-
powiedzialności za dobro wspólne". Wszystkim zostało wyznaczone jasne zadanie. Jest nim
"troska o to, aby globalizacja dokonywała się w klimacie solidarności i by nie prowadziła do
marginalizacji" (Orędzie na XXXI Światowy Dzień Pokoju nr 3).
12 Właśnie takie podejście do problematyki globalizacji na łamach "Społeczeństwa" zapowiada Stefano Fontana.
Por. art. cyt., s. 303-310.
A. Dylus, Globalizacja gospodarki. Rzeczywistość i mity" w: A. Dylus, "Globalny rynek i jego granice",
Warszawa 2001. s. 9-18.