Arcybiskup Józef Michalik
Metropolita Przemyski

Drodzy Bracia Kapłani, Drodzy Bracia i Siostry

Pierwsza niedziela adwentu zawiera wielką zachętę do czuwania, do gotowości zwrócenia uwagi na coś bardzo ważnego, co ma się wydarzyć a czego nie powinniśmy przeoczyć; Czuwajcie więc, bo nie wiecie kiedy czas ten nadejdzie... mówię wszystkim: Czuwajcie – zachęca św. Marek (13, 33 n.)

1. CHRZEŚCIJANIN ŻYJE NADZIEJĄ SPOTKANIA

Z czuwaniem łączy się nadzieja spotkania, która zawieść nie może (Rz.5,5). Wiemy na kogo czekamy w tym okresie adwentowym; przyjdzie Zbawiciel na ziemię, przyjdzie do każdego z nas w najbliższe święta, ale też przyjdzie w dniu sądu ostatecznego tak prawdziwie i prosto jak przyszedł w Betlejem.
O tym powtórnym przyjściu Jezusa mówimy w teologii chrześcijańskiej, że chodzi o przyjście eschatologiczne. Nie trzeba się bać tego spotkania, warto na nie oczekiwać, mieć nadzieję na uzyskanie czegoś bardzo ważnego w tym dniu, a będzie to dzień powszechnego zmartwychwstania, przywrócenia do życia w wieczności także naszego ciała. Będzie to dzień wyrównania cierpień i krzywd, czas wielkiego miłosierdzia dla wierzących i szczerze szukających Boga.
Od dziecka modlimy się z nadzieją przyjdź królestwo Twoje ale oczekiwanie nadziei chrześcijańskiej nie jest bezczynnym wyczekiwaniem, jest raczej nieustannym wysiłkiem, aby przez wiarę przynosić prawdziwe owoce nadziei. Katechizm Kościoła podkreśli związek naszego życia codziennego z naszym wewnętrznym nastawieniem, z naszym stałym otwarciem się na Boga. Z trwałą ufnością pragniemy i oczekujemy od Boga życia wiecznego, pokładając naszą ufność w obietnicach Chrystusa i na pomocy łaski Ducha Świętego (Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, n. 387). Chrześcijanin czeka na to spotkanie z Chrystusem, które dokonuje się także w liturgii, szczególnie w Słowie Bożym i Eucharystii, a także w drugim człowieku.

Drodzy Bracia i Siostry, umocnieni łaską Roku Eucharystii, chcemy najbliższy duszpasterski rok skoncentrować na nadziei. W Katechizmie Kościoła uczyliśmy się wszyscy, że są trzy cnoty Boskie; wiara, nadzieja i miłość. A więc ranga nadziei jest w nauce chrześcijańskiej bardzo wysoka. Dowiadujemy się, że bez interwencji Bożej, bez dodatkowej pomocy nie zrodzi się w sercu człowieka twórcza nadzieja, taka, która dotyka Nieskończoności, sięga po wieczną szczęśliwość, oczekuje zmartwychwstania. Aktywna, twórcza nadzieja potrzebna jest nieustannie nam także w życiu codziennym. W każdej Mszy świętej po podniesieniu modlimy się: Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Wierzymy w Jezusowe i nasze zmartwychwstanie. Warto żyć na ziemi aby poznać Boga, warto tak żyć na ziemi, aby z Nim nawiązać kontakt, zaprzyjaźnić się i po zmartwychwstaniu na zawsze trwać w tej przyjaźni. Już ludzka, codzienna nadzieja pomaga przetrwać trudności, stając się światłem, które wyprowadza człowieka z tunelów trudności i powikłań, zachęca do wysiłku i wreszcie (wyprowadza), otwiera nowe perspektywy, a przy tym hartuje człowieka i przygotowuje do nowych zwycięstw. Chory ma nadzieję na wyzdrowienie i stosuje się do zaleceń lekarza, bezrobotny szuka nowego zajęcia, uczy się innego zawodu, podejmuje pracę, która wprawdzie go nie satysfakcjonuje, ale pozwala żyć, przetrwać, tonący rozbitek morski usiłuje dopłynąć do brzegu i mimo, że jest on jeszcze odległy, to po długim wysiłku natrafia na belkę z rozbitego okrętu, która go uratuje, utrzyma na powierzchni, aż nadpłynie pomoc. Nadzieja – mimo, że bardzo niepozorna – jest mocnym fundamentem życia codziennego. Jest tym ważniejsza, że często wprost niezauważalna.
Podobnie jest z nadzieją chrześcijańską, która wyrasta z wiary a jednocześnie wiarę czyni radosną, dynamiczną. Warto żyć i warto nie lękać się umrzeć, skoro oczekujemy Chrystusowego przyjścia w chwale. Warto pokonywać trudności, zwyciężać pokusy, skoro przyjdzie czas nagrody, przecież przed Bogiem każdy akt dobrej woli, pragnienie, modlitwa i czyn ma wartość.

2. FUNDAMENT NASZEJ NADZIEI

Nadzieja chrześcijańska nie opiera się na doświadczeniu ludzkim, codziennym, ale czerpie swą motywację ze słów Jezusa, z objawienia Bożego, które wprowadza nas w myślenie Boga samego, otwiera na Boże Tajemnice. Staną się olśniewające kiedyś, w wieczności, ale już dziś pomagają żyć. ...ani oko nie widziało ...tego, co Bóg przygotował (1 Kor 2,9)
Patrząc na współczesny świat szukamy tam także miejsca dla siebie. Patrzymy krytycznie na to, co się wokół nas i w nas samych dzieje. Warto nieustannie czuwać aby nie zanikała nasza wrażliwość na to, co dobre i święte. Tam bowiem, gdzie zanika pełna szacunku bojaźń wobec tego, co święte, zanika również pełna szacunku bojaźń wobec tego co święte w człowieku, co święte w każdym stworzeniu.

W 1944 roku po zamachu na Hitlera, oczekiwał na śmierć w swojej celi ksiądz Alfred Delp SJ. Zanotował wtedy takie słowa: Nadal podtrzymuję moją starą tezę, że człowiek współczesny nie jest bezbożny tylko faktycznie czy też z wyboru; jego bezbożność jest o wiele głębsza, Człowiekowi współczesnemu przyszło znaleźć się w takich warunkach życia, które czynią go niezdolnym do otwarcia się na Boga. Wszystkie wysiłki na rzecz ludzi żyjących dziś i jutro powinny być skierowane ku uczynieniu człowieka na nowo zdolnym do otwarcia się na Boga, a więc także na religię.
Bywają sytuacje, że człowiek duchowo jakby martwieje, zamyka się na Boga. Naszym ludzkim zadaniem staje się więc troska, abyśmy sami – ani inni ludzie – nie zatracili wrażliwości na Boga, na religię, na to co jest Tajemnicą wiary, a co przybliża nam Chrystus w swoim nauczaniu. Bez wrażliwości na Boga nie będzie należytej wrażliwości na człowieka i jego potrzeby, kłopoty, cierpienia.
Wspominany wyżej ksiądz – skazaniec dodawał jednak w swoich zapiskach, że nikt nie uwierzy w nowinę o zbawieniu i Zbawicielu jak długo nie przypłacimy krwią naszej służby ludziom chorym na ciele i psychice, ludziom chorym społecznie, ekonomicznie i moralnie, czy też na jakąkolwiek inną chorobę.
Tak, drodzy Bracia i Siostry; nasza religia chrześcijańska dlatego jest tak piękna i tak potrzebna wszystkim czasom i ludziom, bo jest tak wymagająca, bo domaga się otwarcia oczu i serca na obecność tuż obok, człowieka biednego, chorego, uwięzionego; bo każe pomagać dziecku opuszczonemu lub zaniedbanemu, bo nawet za zło każe odpłacić dobrem.

3. ZADANIA NOWEGO ROKU DUSZPASTERSKIEGO

Po tych dłuższych refleksjach spróbujmy wspólnie poszukać pól troski dla naszych chrześcijańskich sumień, serc i rąk. Wiemy przecież dobrze, że nie zdołamy rozwiązać wszystkich problemów, ani pomóc wszystkim potrzebującym wsparcia, wszystkim prześladowanym, cierpiącym czy bezrobotnym, ale trzeba żebyśmy o wszystkich pamiętali, modlili się za nich a pomogli przynajmniej niektórym, tym zwłaszcza, którym nikt inny nie pomoże, bo ich nie zna, a których ja widzę na co dzień, spotykam ich, pukających do drzwi mego serca.

* Pierwszą prośbę kieruję do księży. To nasze zadanie – Drodzy Bracia – głosić i stosować w naszym życiu ewangelię miłosierdzia. Źle by było ze mną, z moim życiem duchowym, gdybym przez jakiś dłuższy okres, na przykład przez ostatni rok nie zauważył i nie pomógł jakiemuś konkretnemu człowiekowi, który potrzebował pomocy. To obowiązek nas wszystkich widzieć kogoś, komu trzeba pomóc i może nawet pomagać przez dłuższy czas. W tej sprawie potrzebna i pomocna będzie inicjatywa Akcji Katolickiej, grupy charytatywnej czy Szkolnego Koła Caritas w parafii.
Mówiąc o tym, zdaję sobie sprawę, że mogą być przypadki ludzi leniwych, wewnętrznie zbuntowanych, chcących wykorzystać naszą naiwność, aby z pomocy czy jałmużny uczynić okazję do kolejnego kieliszka czy innego, złego użytku z darowanego grosza, ale i oni wymagają pomocy. Tym trudniejszej , że innej niż oczekują. Tegoroczne odwiedziny kolędowe niech stworzą okazję do sporządzenia kartoteki ludzi, którym moglibyśmy i powinniśmy pomóc. A mówiąc o pomocy, mam na myśli także trudności duchowe, uczynki miłosierdzia nie tylko co do ciała, ale i te wobec duszy; (grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się z żywych i umarłych).
* Nie udawajmy, że nie widzimy ludzi żyjących w okazji do grzechu. Nie powinniśmy ich potępiać, ani obrażać ostrą uwagą, czy obmową wobec innych, ale po modlitwie za nich okazać im swój ból, zatroskanie o ich zbawienie. Przemyśleć, albo i wprost zapytać, w jaki sposób moglibyśmy i im pomóc w rozwiązaniu trudności, w których się znaleźli. Żyjących w okazji do grzechu Pan Jezus i Kościół nie poleca odtrącać czy przepędzać, każe modlić się za nich i włączyć się w pomoc Duchowi Świętemu, który jedynie skutecznie otwiera oczy duszy i budzi sumienie, potrzebuje jednak naszej, ludzkiej pomocy, aby zagubiony człowiek mógł wyjść z niebezpiecznej sytuacji natychmiast, albo aby mógł wychodzić powoli, cierpliwie pokonując siebie samego.
* Jan Paweł II w ostatniej encyklice o Eucharystii mówił, że nie wszyscy mogą przystępować do Eucharystii przez sakramentalną komunię, ale wszyscy, także żyjący w grzechach mogą i powinni łączyć się z całym Kościołem poprzez komunię pragnienia, duchowej tęsknoty i żal miłości za grzechy. Pomóżcie im – Bracia i Siostry, na tej drodze powrotu do Miłosiernego Boga.
* Wszystkich spowiedników proszę, aby w najbliższym roku uwrażliwiali swoich penitentów na uczynki miłosierdzia, zadając je obok modlitwy jako zadośćuczynienie (za pokutę), oczywiście według możności spowiadających się szczerze.
* Wśród wielu potrzebujących naszej pamięci, zainteresowania czy pomocy są samotni, emeryci i starcy; nasi rodzice, dziadkowie ale i księża emeryci. Odwiedziny u nich są zarazem znakiem pamięci i naszej życzliwości. Ludzie starsi chętnie i często dzielą się z młodszymi swoim emerytalnym groszem, a chcieliby i mogą podzielić się także życiową wiedzą, mądrością czy choćby doświadczeniem. Warto poświęcić im dłuższą chwilę. Nie będzie to czas stracony.
* Poważnym problemem Polski i wielu krajów Europy jest aktualnie bezrobocie. Różne są tego przyczyny. Praca ma wartość nie tylko zarobkową, ona daje także sens życia, przynosi satysfakcję, napełnia radością z dokonań, sprawdza nasze umiejętności. Praca budzi zawsze w człowieku poczucie godności nawet jeśli jest bezpłatna, albo przynosi tylko niewielką korzyść. Szanować każdą pracę, cenić sobie także prace służebne, drugorzędne, dobrowolne, prace wokół gospodarstwa czy na rzecz innych, to w aktualnej sytuacji ważny postulat, abyśmy przetrwali, nie zatracili naszej woli życia, nadziei i godności.
* Trudności przeżywają dziś w nowej Europie także rolnicy, którzy czują się często zawiedzeni niemożnością sprzedaży produktów rolnych po sprawiedliwych cenach. Trzeba jednak przeżyć tę próbę, szukając nowych sposobów na przetrwanie, korzystając też z doświadczenia i pomocy innych. Nie wolno nam jednak oderwać się od ziemi, od wysiłku nad jej uprawą, nad wydobywaniem z niej nadziei na skromny, ale bezpieczny chleb powszedni.
* Z bezrobociem łączy się liczna fala emigracji naszej młodzieży a nawet pojedynczych małżonków, co staje się szczególną próbą i zadaniem dla rodziny. Emigranci bez dobrze uformowanego charakteru i sumienia łatwo zagubią się w nieznanych warunkach, które zawsze, zwłaszcza na początku są trudne. Potrzebują w tym okresie naszej modlitwy i pamięci, naszej troski i uwagi. Częsty list i telefon do nich, to także uczynek miłosierdzia i miłości rodzinnej, braterskiej. Zachęcajcie też emigrantów do modlitwy i życia sakramentami Kościoła, bo łaska Boża zawsze skutecznie umacnia i ratuje człowieka.
* Od dłuższego już czasu trwa w naszej Ojczyźnie zmaganie z wadami i słabościami, wśród których jest lenistwo, brak opanowania języka i umiłowania porządku oraz szczególnie rażące pijaństwo. Zanurzony w trudności i beznadziejność człowiek łatwo tłumaczy się przed sobą i szuka złudnych uzasadnień, żeby nie podjąć trudu przełamania nałogu. A przecież trzeba i można w zdrowy sposób brać odpowiedzialność za życie, stawać się pomocą i podporą dla innych. Wielu podejmuje ten wysiłek wychodząc zwycięsko z różnych zadawnionych i przykrych doświadczeń. Potem będą mogli skutecznie pomagać powstać innym.

Wszystkich zachęcam i proszę – promujcie kulturę codziennego bycia, życzliwość do każdego człowieka, zrywajcie ze złymi zwyczajami, uciekajcie przed towarzystwem, które prowadzi do upadku i grzechu. Szukajcie grup, stowarzyszeń i wspólnot ludzi, którzy przez modlitwę i wzorce wspólnej pracy pomogą nam zrobić coś więcej w życiu i pogłębić sens naszej ziemskiej codzienności.

Wśród zadań duszpasterskich chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie sprawy:

* Pamiętajcie, że przed kilku laty przeżywaliśmy w archidiecezji Rok Biblijny, na zakończenie którego odbywała się intronizacja Pisma świętego w rodzinach. Wielu ludzi zobowiązało się wtedy czytać codziennie Pismo święte (przynajmniej jakiś fragment). Otóż dzisiaj chciałbym tym rodzinom wyznaczyć zadanie: odszukajcie w Piśmie świętym taki fragment, który dotyczy tematu naszego roku duszpasterskiego: „Przywracajmy nadzieję ubogim ”. Podejmijcie tę samodzielną wędrówkę po Słowie natchnionym, a przekonacie się jak Panu Bogu zależy na tym, abyśmy łączyli naszą wiarę z życiem, jak bardzo jest On blisko człowieka biednego, po prostu utożsamia się z nim.
* Biskupi polscy obserwując system katechetyczny w naszym kraju, po konsultacji z duszpasterzami, postanowili, że za przygotowanie do sakramentów odpowiada proboszcz parafii. i dlatego do sakramentu chrztu, bierzmowania, spowiedzi i I Komunii świętej, odpowiada proboszcz parafii, na terenie której mieszkamy. Konsekwentnie w parafii poprzez katechezę dorosłych należy przygotować młodzież gimnazjalną i ponadgimnazjalną do właściwego wyboru drogi życiowej, którą będzie wybór kapłaństwa, służby zakonnej lub świadome przygotowanie do małżeństwa. Taką katechezę (spotkanie) należy organizować raz w miesiącu w każdym kościele parafialnym, poczynając od tego roku. Katecheza ta nie likwiduje nauczania szkolnego. Powinna być otwarta dla szerszego pod względem wieku grona młodzieży. Można na nią zapraszać również rodziców, o ile zechcą w niej uczestniczyć. Życie rodzinne potrzebuje dziś większego zrozumienia, szacunku i pomocy, aby mogło być miejscem wzajemnej wierności, życzliwości i stałej pomocy. Miejscem, gdzie z miłością przyjmuje się kolejne dziecko i gdzie sercem i pomocą otacza się starych rodziców, dziadków czy przebywających krewnych. Niestety, nie zawsze tak bywa i dlatego trzeba o tym mówić, przypominać dobre wzorce i pomagać sobie w dobrym i pięknym przeżywaniu więzi rodzinnej.

Bożej opiece polecam Was Bracia Kapłani, Katecheci, Rodzice i młodzi.

Z serca wszystkim błogosławię
w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Wasz Arcybiskup

(-) Józef Michalik
METROPOLITA PRZEMYSKI