Co robić, kiedy pojawiają się pierwsze uczucia zniechęcenia, niesmaku, zawodu i rozczarowania? Przede wszystkim przyjąć, że kryzys w małżeństwie jest sprawą normalną. Oto okazuje się, że płaszczyzna relacji między nami, sposób naszego kontaktowania się ze sobą, a także język jakiego używamy, jest anachroniczny do sytuacji w jakiej się znajdujemy i do doświadczeń, które przeżywamy. Podstaw tej komunikacji warto się nauczyć i potem, gdy pojawią się problemy, powracać do niej. Powracać do znajomości odrębności naszej psychiki, zarówno jako mężczyzny i kobiety, jak również do odmienności wynikającej z różnic temperamentów. Warto już w małżeństwo wejść z umiejętnością prowadzenia dojrzałej rozmowy na poważne tematy, warto nauczyć się tej rozmowy. Jednak i tu zaczynają się przysłowiowe „schody”.
-
– pisała do mnie Agata - że albo się rozejdziemy, albo znajdziemy kompromis... Ale jego kompromis był taki, że ja mam zaakceptować jego warunki - on nie chce mieć w ogóle do czynienia z moimi rodzicami, którzy są źli, fałszywi i źle mnie zawsze traktowali, mam nie zapraszać moich znajomych do naszego domu. I w ogóle muszę się dostosować... Drażnią moje pytania o to, czy mnie kocha, prośby o przytulenie itp. Wiem, że to rzeczywiście może drażnić, ale to wszystko wypływa z mojej niepewności i poczucia ciągłego zagrożenia. Ja ciągle mam nadzieję, że znowu będzie tym Piotrem, którego poznałam i pokochałam...
Piotr o niewątpliwie władczym temperamencie nie potrafił przyjąć uczuć Agaty, jej lęku i niepewności, nie potrafił też okazać jej uczuć. Agata najprawdopodobniej nie potrafiła zauważyć pośrednio wyrażanej przez Piotra potrzeby autonomii ich małżeństwa i braku „odcięcia pępowiny” przez Agatę. Nieumiejętność oderwania się od domu rodziców, „opuszczenia ojca i matki” jest dziś bardzo częstym powodem rozpadu młodych małżeństw. Agata spodziewa się, że Piotr będzie taki jak przed ślubem, a to jest po prostu niemożliwe. Dojrzałość emocjonalna obojga jest jedyną szansą powodzenia ich związku. Oczekiwanie, że „będzie tym Piotrem, którego poznała i pokochała” oznaczałoby jego zatrzymanie się w dojrzewaniu osobowości.
W dojrzewaniu tym ogromną, choć nie jedyną, rolę odgrywają uczucia. Dojrzałość emocjonalna jest ważną częścią dojrzałości osobowościowej w ogóle. W Spotkaniach Małżeńskich pierwsze przybliżenie dojrzałej osobowości daje popatrzenie na świat uczuć ludzkich. Uczymy rozpoznawania i nazywania w sobie uczuć oraz akceptowania, że drugi człowiek także przeżywa uczucia, z którymi mu często trudno. To jednak wymaga uczestniczenia w Spotkaniach Małżeńskich. Tym, którzy na razie z różnych powodów nie mogą w nich uczestniczyć proponuję program minimum: życzliwość.
-
– napisał ktoś -
Odpisałem:
Po jakimś czasie otrzymałem list:
Nie brak jednak zdziwionych i zdziwionych reakcji: „Jak to, JA? Ja mam mu okazywać życzliwość i miłość? Kiedy on/ona taki taka? Niech on się poprawi, zmieni to ja go/ją przyjmę.” takich własnych komentarzy pada wiele, zwłaszcza gdy przyczyną kryzysu jest na przykład zdrada. Tłumaczę wtedy, że osoba zdradzona bardzo często sama jest przyczyną zdrady poprzez odsuwanie się od współmałżonka, ciągłe wymówki i pretensje pod jego/jej adresem. I dlatego – nie akceptując zdrady – tylko życzliwość jest punktem wyjścia odbudowywania zerwanych więzi.
Tylko życzliwość i nie odpowiadanie na słowa-zaczepki, nie reagowanie na docinki, oceny i słowa nieraz obraźliwe, jest w stanie cokolwiek zmienić w małżeństwie, otworzyć serce, zbliżyć się, zrozumieć. Tylko cierpliwość, determinacja, że on/ona jest dobrym człowiekiem, tylko sobie sam/sama z sobą nie może poradzić, jest w stanie cokolwiek zmienić. Tylko troska o własną życzliwość podyktowana tym, że ja muszę coś w sobie zmienić, żeby się coś w naszym małżeństwie zmieniło, jest drogą do odbudowywania więzi.
Program „Życzliwość”, to jednak tylko wstęp. Dalej potrzebne są nowe drogowskazy, w których trudno nie korzystać z doświadczeń psychologii komunikacji. Szczególnie z elementarnego jej fundamentu jakim jest uważne słuchanie siebie nawzajem.
Jerzy Grzybowski
www.spotkaniamalzenskie.pl