Kard. Miloslav Vlk
Przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy
Eminencje, Ekscelencje, Panie i Panowie, Drodzy Przyjaciele,

Jest dla mnie wielką radością – możliwość otwarcia tym wykładem prac II Kongresu Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich1), na którym spotykamy się u progu trzeciego tysiąclecia, by wspólnie zastanowić się, jak w pełni służyć otrzymanymi darami i charyzmatami, aby móc po nowej Pięćdziesiątnicy, jaka stała się faktem w Rzymie dnia 30 maja 1998 r., przynosić duszę Europie przeżywającej kryzys tożsamości. Pragniemy w tych dniach wsłuchać się uważnie w to, co Duch Święty mówi dzisiaj do Kościoła, co mówi do poszczególnych wspólnot (Dz 2,7nn i Tm 23).
Nasze spotkanie przebiega w Warszawie. Miejsce to jest mi szczególnie bliskie i drogie nie tylko z powodu heroicznego ducha jego mieszkańców, ale i z powodu dawnej przynależności do archidiecezji gnieźnieńskiej erygowanej na fundamencie św. Wojciecha, którego mam zaszczyt być sześćdziesiątym następcą na stolicy biskupiej w Pradze.

Pragnę zaznaczyć, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z ruchami kościelnymi. Ta rzeczywistość, naznaczona głębokim pragnieniem powrotu do stylu życia pierwszych chrześcijan, była mi dana przez Boga w najtrudniejszym czasie dla Kościoła na Ziemi Czeskiej. Najpierw pomagała mi osobiście przeżywać moją tożsamość jako chrześcijanina i kapłana, a następnie wprowadzała w żywą wspólnotę i umacniała, dając nowe światło oraz duchowy klucz do przyjęcia najtrudniejszych sytuacji. Był to dla mnie istotny dar, który wspierał mnie duchowo i umożliwiał przeżycie próby, jaką był państwowy zakaz sprawowania posługi kapłańskiej i związany z nim długoletni okres pracy w charakterze pomywacza witryn.

Z chwilą objęcia stolicy biskupiej w Czeskich Budziejowicach, a jeszcze bardziej z chwilą rozpoczęcia posługi pasterskiej w Pradze, mój kontakt z ruchami przybrał na sile. W ostatnich latach nie tylko w Kościele, ale i w moim posługiwaniu ten ważny dialog i współpraca z zaangażowanym laikatem stały się jeszcze bardziej intensywne2). Przyczynił się do tego nie tyle Nadzwyczajny Synod Biskupów dedykowany Europie3), ile Ojciec Święty Jan Paweł II. To głównie On przygotowywał Kościół, nie tylko do godnej celebracji pogłębionych i owocnych obchodów Wielkiego Jubileuszu Tajemnicy Wcielenia, ale przede wszystkim do wejścia w Trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa – jako Kościoła bardziej umocnionego i zjednoczonego4). W tej atmosferze wzrastałem i nauczyłem się powtarzać za św. Augustynem: „Dla Was jestem biskupem, ale wraz z Wami jestem chrześcijaninem”.

Zaproponowany mi temat to Rola Ruchów i Stowarzyszeń kościelnych w jednoczącej się Europie. W uwagach wstępnych pragnę uwypuklić uproszczoną diagnozę sytuacji Europy, a następnie przytoczyć słowa wystąpienia Jana Pawła II, gdzie wskazuje on na jedyną, możliwą drogę rozwoju naszego kontynentu.

Dzisiaj Europa powinna być zdolna do tego, aby scalić i podarować swą bogatą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Co więcej, Europa winna stać się dla świata modelem wymagającego bycia wielką wspólnotą ducha i dojrzałego dialogu z innymi kontynentami i kulturami. Stąd niezwykle pilnym i niezbędnym jest jej wysiłek uczenia się przeżywania jedności w wielości oraz pluralizmu w jedności. Jest on bowiem darem – zwykłym i prostym, a zarazem nieocenionym – który Europa może ofiarować światu i sobie samej w myśl:

„Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”

. Niestety dzisiejsza Europa cierpi nie tylko z powodu wizji jedności zredukowanej do systemu wolnego rynku, ale także z powodu wielu bolesnych schizofrenii. Głęboki kryzys jej kultury (KDK 4, 7, 10, 19; TMA 36) wiąże się z przeobrażeniem mentalności i kryzysem tożsamości wielu chrześcijan5). Świadczy o tym cały szereg zjawisk. Pomimo iż Europa przoduje w sekularyzacji życia społecznego, indywidualizacji i marginalizacji religii, to procesy te służą oczyszczeniu i stwarzają dalsze możliwości dla wiary, ale już o innym modelu – bardziej dojrzałym.

Zauważmy także fakt, że komunizm – kolejny z nieludzkich systemów totalitarnych – upadł, co jednak nie prowadzi jeszcze do logicznego otwarcia się na autentyczne ideały, ale wręcz przeciwnie często wiedzie do praktyczno-pozytywistycznej koncepcji życia. Wiele narodów ponownie otrzymało dar wolności, ale wraz z nią objawiły się nowe autorytety, a Bóg nadal pozostaje na marginesie. Pozostały chora mentalność i zadane rany. Widoczne jest też dziedzictwo komunizmu w sercach wielu osób i w odradzających się społeczeństwach. W nowo otwieranym dialogu z państwem i światem Kościół napotyka trudności w korzystaniu z odzyskanej wolności zewnętrznej, a także we współpracy z licznymi i wysoko rozwiniętymi instytucjami demokracji zachodnioeuropejskiej. Równocześnie ujawniają się nowe zagrożenia w postaci fałszywej koncepcji wolności i jej absolutyzacji, szerzącego się materializmu praktycznego, przesycenia nihilizmem i agresją kultury młodzieżowej; braku respektu wobec życia poczętego, jak też uznania niepodważalnej wartości małżeństwa i rodziny, czy też godności i praw kobiet, a jednym z przejawów ich pogwałcenia jest rosnąca działalność przemysłu pornograficznego i erotyzacja kultury. Występują również tak groźne patologie społeczne jak mafijne organizacje handlu narkotykami, bronią, dziewczętami, dziećmi (m.in. także w celu handlu narządami ludzkimi); zorganizowana przestępczość oraz niepokojący rozwój nowych groźnych sekt (np. New Age), nowożytnej gnozy i ezoteryki. To tylko niektóre symptomy współczesnej mentalności, która lansuje błędną antropologię i taki model zachowań człowieka, jak gdyby Bóg nie istniał.

W kulturze europejskiej pomimo silnych tendencji emancypacyjnych i homonizacyjnych występuje szkodliwa dominacja rzeczy nad osobą – tzn. wytworzonej przez mężczyzn mentalności zogniskowanej na scjencjotechnice, produkcji, ekonomii itp., w przeciwieństwie do wartości życia ludzkiego, formacji do pełni człowieczeństwa, rodziny – bardziej typowych dla osobowości kobiet. W ostatnim czasie radykalnej zmianie uległa opcja określająca podstawową troskę Kościoła. Dotychczas Kościół bronił człowieka przed systemem totalitarnym, a w chwili obecnej winien bronić człowieka przed nim samym.

Jan Paweł II tym licznym znakom wielkiego sprzeciwu wobec Boga nadaje znaczenie
„kolektywnej nocy duszy”
(kazanie wygłoszone w Segowii 4 XI 1982). Papież takim sformułowaniem daje dowód pozytywnego widzenia sytuacji. Odwołuje się On do indywidualnego doświadczenia
„nocy duszy”
, którą zna wielu świętych jako jeden z etapów ich życia duchowego, na końcu którego z nową siłą pojawiło się światło wiary. Dla Ojca Świętego to doświadczenie staje się kluczem do oceny złożonej sytuacji naszego kontynentu w świetle wiary. W tak użytym pojęciu
„kolektywnej nocy duszy”
nie ma cienia przesady. I, jak stwierdza Jan Paweł II najpierw w swym „Pro memoria ’94”, a następnie w liście apostolskim Tertio millennio adveniente (TMA 23), cała ludzkość i także Europa potwierdza w ten sposób, iż ustawicznie oczekuje objawienia się synów Bożych – plemienia ludzi nowych (Rz 8, 14-18; Ef 1,4) i żyje tą nadzieją tak jak matka brzemienna, zgodnie z obrazem użytym przez św. Pawła w liście do Rzymian (por. 8, 19-22). Powyższa diagnoza
„kolektywnej nocy duszy”
jest dla wierzących pełną nadziei obietnicą: w miłości wzajemnej, tylko wspólnota budowana na mocy dynamiki paschalnej i miłości na wzór Trójcy Świętej (naznaczonej pełną otwartością i wzajemnością) jest w stanie stać się miejscem objawienia się Boga w świecie. Tylko
„mistyka wspólnotowa”
, czyli braterska jedność nawet małej grupy chrześcijan zakorzenionych swym życiem w Bogu może zakończyć duchową noc Europy. Nic dziwnego, iż Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał z mocą:
„być chrześcijaninem w naszych czasach oznacza być twórcą komunii w Kościele i społeczeństwie”
(Slavorum Apostoli n. 27).

Odnośnie fenomenu –
„jednoczącej się Europy”
– papież Jan Paweł II, podczas historycznego wystąpienia w polskim parlamencie w dniu 11 lipca 1999 r.,  kolejny raz jednoznacznie wskazał na
„Europę Ducha”
, jako jedyny cel słusznych tendencji unifikacyjnych, rozwijających się na naszym kontynencie6). Papież stwierdził wówczas:
„Wydarzenia w Polsce sprzed dziesięciu laty stworzyły historyczną szansę, by kontynent europejski, porzuciwszy ostatecznie ideologiczne bariery, odnalazł drogę ku jedności. Mówiłem o tym wielokrotnie, rozwijając metaforę «dwóch płuc», którymi winna oddychać Europa, zespalając w sobie tradycje Wschodu i Zachodu. Zamiast jednak oczekiwanej wspólnoty ducha, dostrzegamy nowe podziały i konflikty (...). Kościół przestrzega przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych i przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia. Nową jedność Europy, jeżeli chcemy, by była ona trwała, winniśmy budować na tych duchowych wartościach, które ją kiedyś ukształtowały, z uwzględnieniem bogactwa i różnorodności kultur i tradycji poszczególnych narodów. Ma to być bowiem wielka Europejska Wspólnota Ducha. Również w tym miejscu ponawiam mój apel, skierowany do Starego Kontynentu: «Europo, otwórz drzwi Chrystusowi!»”7).


Ze swej strony dodam, iż na ten niezwykle istotny temat wypowiadałem się wiele razy, dlatego też niektóre z mych wypowiedzi i publikacji odnotowałem w przypisie do tekstu niniejszego referatu8).