Abp Józef Kupny, Delegat KEP ds. Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich
Homilia podczas Mszy św. na IV Ogólnopolskim Kongresie Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich
Drodzy Bracia i Siostry!
Eucharystią rozpoczynamy IV Ogólnopolski Kongres Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich. Uczestniczymy w nim, ponieważ staramy się odpowiedzieć na pytania: Jak skutecznie głosić Chrystusa? Jak Ewangelią można przemienić współczesny świat?
Papież Franciszek podpowiada nam, że fundamentem skutecznej ewangelizacji jest osoba Jezusa Chrystusa, modlitwa i świadectwo. Jezus jest najważniejszy. Jesteśmy prawdziwymi ewangelizatorami, kiedy pozwalamy, aby On nas prowadził, tak jak Piotr dał się prowadzić do pogan. Zapewne Piotr miał własną wizję ewangelizowania, pewnie sam sobie układał plan do kogo pójdzie i komu będzie głosił Ewangelię Jezusa Chrystusa. Ale to Jezus posyła i to On skierował Piotra do pogan. Również my dziś musimy pozwolić dać się prowadzić Jezusowi. To oznacza realizację nie naszej wizji. Nasza wizja może ogranicza się jedynie do ewangelizowania sąsiadów, ale Jezusowi chodzi o to, żeby wyjść dalej. A może chętnie idziemy poza własne miejsce zamieszkania, a Jezusowi chodzi o to, żebyśmy ewangelizowali właśnie tu, gdzie mieszkamy. Trzeba się otworzyć na natchnienia Ducha św. i uznać, że Jezus jest najważniejszy. Trzeba pozwolić się Jezusowi prowadzić i modlić się, czyli mieć czas dla Boga, a wtedy odczujemy także, że jesteśmy blisko Niego. Trzeba patrzeć na oblicze Boga, a wtedy odczujemy, że On pierwszy patrzy na nas.
Papież Franciszek daje piękne świadectwo, kiedy mówi: „Tego doświadczam przed tabernakulum, kiedy idę modlić się wieczorem przed obliczem Pana. Czasami trochę przysypiam, to prawda, bo zmęczenie po całym dniu usypia. Ale On mnie rozumie. I czuję wielką pociechę, kiedy myślę, że On na mnie patrzy. My myślimy, że musimy się modlić, mówić, mówić, mówić… Nie! Pozwól, żeby Pan na Ciebie patrzył. Kiedy On na nas patrzy, daje nam siłę i pomaga nam dawać o sobie świadectwo”.
Piękne słowa, które uwalniają nas z poczucia winy, że nie potrafimy się skupić, pięknie modlić. Ale przecież wiemy, że nawet wtedy, kiedy nie umiemy się modlić, Duch Święty przychodzi z pomocą. Trzeba dać czas Bogu. Próbować zawsze znaleźć się w zasięgu Jego wzroku, żeby Bóg mógł patrzeć na nas, dał nam siłę i uzdolnił nas do dawania o Nim świadectwa. Przekazywanie wiary może się odbywać tylko poprzez świadectwo. A świadectwo to nie jest wiele słów, ale przełożenie Ewangelii na konkret codziennego życia.
Kościół musi być otwarty. Musi wychodzić na najróżniejsze, jak to nazywa Ojciec Święty, peryferie egzystencjalne. Chrystus mówi: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” (Mk 16, 15).
Bracia i siostry! Jesteśmy posłani, aby odnowić świat. Nie możemy martwić się tylko o nas samych, zamknąć się tylko w samotności, w zniechęceniu, w poczuciu niemocy w obliczu problemów. Nie wolno nam się zamykać. Przed zesłaniem Ducha Świętego apostołowie przebywali w Wieczerniku. Jak czytamy w Dziejach Apostolskich drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Oni się po prostu bali. Owszem, oczekiwali na zesłanie Ducha Świętego, ale zamknięte drzwi wskazują na to, że się bali. A po zesłaniu Ducha Świętego szeroko otwierają drzwi Wieczernika, wychodzą i zaczynają dawać świadectwo. Bez ich wyjścia z Wieczernika Ewangelia nie dotarłaby do nas i dziś nie słyszelibyśmy o Chrystusie. Popatrzcie, co Duch Święty uczynił z apostołami. W Wieczerniku był Piotr, który wcześniej trzy razy zaparł się Pana Jezusa. Nie miał odwagi przyznać się przed kobietą, że jest uczniem Chrystusa. A po zesłaniu Ducha Świętego on pierwszy wychodzi i pierwszy mówi do Żydów, że Chrystus, którego ukrzyżowali bezbożnymi rękami, zmartwychwstał i żyje, a on i apostołowie są tego świadkami. Jaka przemiana i moc świadectwa! A pozostali apostołowie? Uciekli, potem siedzieli zatrwożeni w Wieczerniku. A po zesłaniu Ducha Świętego idą i odtąd już się niczego nie boją. Nie boją się, kiedy stają przed sądem, kiedy są skazywani, nie boją się biczowania i innych kar. Duch Święty dał im moc do mężnego wyznawania wiary. Duch Święty ich prowadził.
Kościół musi być otwarty. Wychodząc z tego Kościoła mamy dawać świadectwo, a niebezpieczeństwo polega na tym, że zamykamy się w parafii, w kręgu przyjaciół, w ruchu, z tymi, którzy myślą tak jak my. Kiedy Kościół staje się zamknięty, zaczyna chorować. Ojciec Święty Franciszek przywołuje obraz pokoju, który jest zamknięty przez rok. Kiedy się do niego wchodzi, czuć zapach wilgoci, nieświeże powietrze. Zamknięty Kościół jest taki sam. Jest Kościołem chorym. Dlatego Kościół musi wyjść poza siebie. Jezus mówi wyraźnie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” (Mk 16, 15). Ważne jest, aby to było wychodzenie na spotkanie z innymi. Musimy robić to samo, co robił Jezus: spotykać innych, dążyć do takiego spotkania. Żyjemy w kulturze atomizacji życia społecznego, rozbicia. Musimy wychodzić naprzeciw i naszą wiarą budować kulturę spotkania, przyjaźni, kulturę, w której znajdujemy braci, w której możemy rozmawiać również z tymi, którzy nie myślą tak jak my, nie mają tej samej wiary co my. Wszyscy mają z nami coś wspólnego. Są obrazem Boga. Są dziećmi Boga.
Wychodzenie wszystkim na spotkanie oczywiście wiąże się z tym, że nie rezygnujemy z własnej tożsamości. Mamy zachować tożsamość. Nie chodzi o to, żeby się w tym wszystkim jakoś rozmyć. Ale mamy wyjść i budować kulturę spotkania. To jest bardzo ważne zadanie dla każdego członka ruchu. Musimy się starać, żeby drzwi Kościoła były dla każdego szeroko otwarte, żeby ofiarnie służyć tym, którzy są we wspólnocie Kościoła i wychodzić po tych, którzy zatrzymują się przy drzwiach, po poszukujących sensu życia, Boga i po tych, którzy tak bardzo są wpatrzeni w ziemię i sprawy ziemskie tak bardzo ich pochłonęły, że już nie wznoszą oczu ku niebu. Niektórzy mają głowę spuszczoną, wpatrują się w ziemię ze względu na ubóstwo duchowe, moralne, ale i materialne. Do nich też musimy iść z Ewangelią, dobrym słowem, pomocą.
Wszyscy powinniśmy usłyszeć słowa Jezusa wypowiedziane tuż przed wniebowstąpieniem: „Idźcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody” (Mt 28, 19). A zatem nie możemy stać w miejscu. Miejscem pobytu ucznia Chrystusa jest droga, tam, gdzie toczy się życie ludzi. Uczeń nie może stać i czekać aż ktoś przyjdzie posłuchać o Jezusie. Jezus ma być obecny przez nas na drogach ludzi. Uczeń Jezusa ma tak żyć, żeby nie tylko innych nauczać o Jezusie, ale by innych czynić uczniami Jezusa. Papież Franciszek oddał to stwierdzeniem, powołując się zresztą na swoich poprzedników, że chrześcijaństwo pierwszych wieków bardziej przyciągało niż nawracało. Mamy przyciągać do Jezusa, bo współczesny świat nie chce nauczycieli, ale pragnie świadków.
Jak sprawić, żeby chrześcijaństwo bardziej przyciągało niż nawracało? Odwołam się do wstępu Listu św. Pawła do Rzymian. Paweł, zgodnie z przyjętymi wówczas zasadami przedstawia się swoim czytelnikom i pisze o sobie: „Paweł, sługa Jezusa Chrystusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej (…) o Jego Synu” (Rz 1, 1).
Zwróćmy uwagę na szczegół, który może nam się wydawać mało znaczący i w polskim tłumaczeniu najczęściej ginie. Mam na myśli sformułowanie „przeznaczony do głoszenia Ewangelii”. W tekście oryginalnym nie ma słowa „głoszenia”. Bo tłumacze najczęściej uzupełniają tekst, aby uczynić go bardziej zrozumiałym, ale ten szczegół dotyka bardzo ważnego aspektu rozumienia naszej misji. Tam jest napisane: „Paweł przeznaczony do Ewangelii”. Słowo „głoszenia” jest na pewno jakimś wyjaśnieniem, bo Paweł został powołany, aby głosić Ewangelię. Jednak najpierw jest człowiekiem przeznaczonym dla Ewangelii. Po łacinie: segregatus in Evangelium. Każdy z nas został segregatus in Evangelium, czyli przeznaczony do Ewangelii, powołany do tego, żeby najpierw ta Ewangelia stawała się w nim. Najpierw Ewangelia musi się dokonać w nas, to nas musi przemienić. A potem dopiero idziemy głosić.
W spotkaniu, które dokonało się pod Damaszkiem, Paweł nie tyle nauczył się nowych treści do przepowiadania. On się tam niczego właściwie nie dowiedział, ale po prostu stał się innym człowiekiem. Spotkał na swojej drodze Jezusa Chrystusa i stał się innym człowiekiem. Dlatego zanim zacznę głosić Ewangelię, muszę poczuć się człowiekiem przeznaczonym dla Ewangelii. Ona musi się spełnić najpierw w moim życiu, aby przeze mnie spełniała się w innych. Jeżeli tego nie będzie, jeżeli Ewangelia najpierw nie zmieni mnie, to pozostanie nam jedynie spełnianie jakichś funkcji. Tego można się nauczyć, można o tym opowiadać, ale my mamy najpierw zmieniać siebie, mamy być świadomi tego, że jesteśmy segregatus in Evangelium. Łatwiejsze jest głoszenie Jezusa niż pozwolenie, by On stawał się we mnie kimś realnym i mnie zmieniał.
Bracia i siostry. Duch Święty zapewnia w Kościele harmonię pomiędzy różnymi ruchami, charyzmatami. Tylko On może wzbudzić różnorodność, pluralizm, wielość, a jednocześnie sprawiać jedność. Nie możemy zamykać się w swoich grupach. Kiedy mówimy o otwarciu się Kościoła, to trzeba powiedzieć także, że wspólnoty i ruchy w Kościele także muszą być otwarte. Wspólne podążanie w Kościele, pod przewodnictwem pasterzy posiadających szczególny charyzmat i posługę, jest znakiem działania Ducha Świętego. Chcę to mocno podkreślić. Wspólne podążanie w Kościele, ale pod przewodnictwem pasterzy. Oni mają szczególny charyzmat i posługę. To jest właśnie znakiem działania Ducha Świętego. Dlatego cieszymy się bardzo z obecności Nuncjusza Apostolskiego w Polsce abp. Celestino Migliore, który reprezentuje papieża Franciszka i na jego ręce składamy dar naszej modlitwy i przekazujemy zapewnienie naszego oddania i jedności z Ojcem Świętym. Cieszymy się również z obecności przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego i bp. Bronisława Dembowskiego. Cieszymy się, że są z nami kapłani – duszpasterze ruchów i stowarzyszeń. Wszystkim dziękuję za to, że uczestniczą w naszym dziękczynieniu za kanonizację Jana Pawła II oraz Jana XXIII.
Bracia i siostry. Kościelność jest podstawową cechą każdego chrześcijanina, każdej wspólnoty i ruchu. To Kościół niesie nam Chrystusa i prowadzi do Niego. Kiedy pozwalamy sobie wykroczyć poza naukę Kościoła i wspólnotę Kościoła, nie trwamy w nich, to nie jesteśmy zjednoczeni ani z Bogiem Ojcem, ani z Jezusem, ani z Duchem Świętym, który jest Duchem jedności. Kiedy nie jesteśmy zgodni z nauką Kościoła, to pamiętajmy, że nie jesteśmy zjednoczeni z Ojcem, Synem i Duchem Świętym.
Duch Święty pozwala nam zobaczyć horyzont i prowadzi nas na drogach ewangelizacji. Zadajmy sobie pytanie, czy mamy skłonność do zamykania się w sobie, naszej wspólnocie, czy też pozwalamy, by Duch Święty otwierał nas na misję. Ten dzisiejszy dzień musi przynieść odpowiedź na to pytanie. Trzeba, tak jak mówiłem, iść za natchnieniami Ducha Świętego, otwierać się na Jego działanie. A Duch Święty nas zaskakuje. Chrystus nas zaskakuje, tak jak zaskoczył Piotra. Mówił mu, żeby szedł do pogan. Czy jesteśmy otwarci?
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim członkom ruchów, stowarzyszeń i wspólnot kościelnych. Jesteście darem i skarbem dla Kościoła. Dziękuję w sposób szczególny wam wszystkim, którzy przybyliście tutaj z całej Polski. Żyjcie mocą Ewangelii. Nie lękajcie się przemieniać tego świata. Nie lękajcie się, bo Chrystus jest z nami. Amen.