Józef Kardynał Glemp,prymas Polski
Homilia wygłoszona na zakończenie II Ogólnopolskiego Kongresu Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czcigodni Bracia w biskupstwie,
Drodzy Bracia w kapłaństwie,
Umiłowani, Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie!
Na zakończenie Kongresu Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich zebraliśmy się w katedrze warszawskiej, a więc to miejsce wyznacza nam przesłanki do refleksji, tak jak i wieczór, którym zaczyna się liturgia uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. To, że przybyliśmy z różnych Kościołów, aby się tutaj zjednoczyć w modlitwie, której przewodniczy Jezus Chrystus, jest niezwykle wymowne dla naszego spotkania. Podobnie miejsce – katedra, która jest najstarszą świątynią Starej Warszawy i w dzień, i w nocy towarzyszy jej mieszkańcom. Rzeczywiście, w dziejach katedry odzwierciedlają się dzieje Stolicy i dzieje narodu. Przeżywała ona chwile wzniosłe, zaszczytne, ale także chwile cierpień, bólu i zniszczenia. W tej świątyni spoczywa wielu dostojników kościelnych – trzech arcybiskupów jest sługami Bożymi czekającymi na wyniesienie do godności ołtarza.
Chcemy właśnie na tym podłożu przeszłości ukazać naszą wolę budowania królestwa Jezusa Chrystusa. Ta wola nas jednoczy, rozumiemy, po co nas Chrystus ze sobą spotyka. Kongres ruchów świeckich przypomina nam to, że Kościół po soborze, po adhortacji Christifideles laici zyskał nowy wymiar, przestał być klerykalny, otworzył się na innych – wszyscy możemy mieć swój wkład w spełnianiu jego misji, wszyscy podejmujemy nową ewangelizację, od nas wiele zależy. Ale myślenie, że dopiero ten sobór czy adhortacja Christifideles laici wprowadzają nowy okres w życiu Kościoła, nie byłoby prawdziwe. Kościół od samego początku jest ludem Bożym, jest mistycznym ciałem Chrystusa, w którym wszystkie organy mają swoje usytuowanie i swoją funkcję. Dlatego Kościół jest jeden w swej wielości. Jeśli chodzi o promocję ludzi świeckich, to oczywiście jest prawdą, że teraz pojawiają się formy pozwalające na to, by mogli lepiej, skuteczniej włączyć się w apostolstwo. Stojąc w tej czcigodnej katedrze, wystarczy spojrzeć na jej ścianę południową, by stwierdzić, że nie jest tu upamiętnione jedynie duchowieństwo – są tu pomniki, rzeźby, które utrwalają pamięć o ludziach, którzy mieli przed oczyma służbę nie tylko Kościołowi, ale i narodowi, sprawiedliwości i prawdzie. Są wśród nich politycy i żołnierze, bo oni wszyscy mają swój wkład w to wielkie dzieło Kościoła, który o nic więcej nie dba, jak o to, by królestwo Boże szerzyło się na ziemi.
Królestwo Boże. Dzisiaj w Ewangelii świętej słuchaliśmy o Chrystusie Królu, którego Piłat pyta o to, czy On rzeczywiście przywłaszcza sobie ten tytuł (por. J 18, 33-37). Oto bowiem król w koronie cierniowej, król ze związanymi rękami, król pobity i ociekający krwią. Oczywiście, można było sobie pozwolić na trochę szyderstwa. Ale to potwierdzało, że Jego królestwo nie jest z tego świata. Chrystus jednak chce, by ono było w tym świecie. Mówiąc o królestwach, podważa potęgę królestw ziemskich, które wcześniej czy później upadają. Pomyślmy tylko o imperium rzymskim, które było bardzo dobrze zorganizowane, o królestwie Hiszpanii, o innych królestwach, monarchiach, które moglibyśmy z historii przytaczać, aż po zorganizowane totalitaryzmy. Obojętnie jaki byłby system panowania, Kościół miał zawsze swoje zadanie: budować i szerzyć królestwo Boże. Nawet w najbardziej zorganizowanych królestwach świata, bo tam, gdzie jest dobrze zorganizowane królestwo ziemskie, tam człowiek ciągle potrzebuje wyzwolenia.
Tak, to jest zadanie Kościoła – wyzwalać z tego, co jest niewolą społeczną, co jest zniewoleniem grzechem. A nie ma takiego momentu historycznego, w którym nie byłoby potrzebne działanie Kościoła i to działanie grupowe, które jest inne, które nie odwołuje się do potęgi siły, ale jest na tyle silne, że może być władzą i słabości z radością zwyciężać. A jest to potrzebne do wyzwolenia człowieka. Patrząc dzisiaj na demokratyczną strukturę społeczeństwa, widzimy ludzi, którzy potrzebują wyzwolenia, ponieważ sięgają po to, co zniewala czy też czują się zagrożeni. Czują się zagrożeni, bo jest zło. Jak bardzo więc jest potrzebne królestwo Boże, które jest królestwem pokoju, sprawiedliwości i miłości.
O takie królestwo musi walczyć każdy z nas, przed każdym otwiera się pole do działania. Współczesny świat to miejsce naszych wysiłków, naszego apostolstwa i szerzenia Ewangelii. Szerzyć Ewangelię, mimo takich a nie innych czasów, to zadanie członka każdego z ruchów, każdej z organizacji katolickich. A Ewangelię głosi się nie tylko z ambony, nie tylko słowem, ale i głosi się praktyką życia.
Jestem wdzięczny za całą pracę, którą potrafiliście przedstawić. To jest ważny czynnik, bo w tych dwóch nurtach jest to ziarno, które ma się uchować i wzrastać. To jest bardzo skoncentrowana strefa i bogaty program działania. Mamy więc zadania, a teraz trzeba woli i zapału, aby to przemienić w czyn. Chrystus Król oczekuje od nas, od was wszystkich, włączenia się w Jego misję. Konkretem jest działanie ruchów i stowarzyszeń katolickich w środowiskach, które szczególnie potrzebują ewangelizacji. Uderzyło mnie sprawozdanie na temat duszpasterstwa ruchów katolickich wśród rolników. Tak, wielki procent społeczeństwa jak gdyby zapomina o sile Ewangelii, o nadziei, jaką daje Chrystus, nie potrafi się poderwać, ciągle widzi jedynie niebezpieczeństwa – obawia się wykupienia ziemi, martwi się, czy zdoła sprzedać plony. To są kłopoty życiowe, które należą do sfery budowania królestwa Bożego, które się zaczyna w nas, które kiełkuje. I Kościół ma uświadamiać tę potrzebę.
Drodzy Bracia i Siostry, dziękując za to spotkanie, właśnie tu, w katedrze, kieruję słowa podziękowania, a jednocześnie gorącej zachęty, ażeby wszystko, co się poczęło w myśli, wzrastało w Jezusie Chrystusie, byśmy wszyscy stawali się tymi pracownikami, żołnierzami, którzy Chrystusowi Królowi chcą służyć nie siłą, ale miłością, bo miłość jest najcenniejsza. Amen.
Źródło: Ogólnopolska Rada Ruchów Katolickich, Znak nadziei dla świata i Kościoła. II Kongres Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich, Warszawa 2001
Czcigodni Bracia w biskupstwie,
Drodzy Bracia w kapłaństwie,
Umiłowani, Siostry i Bracia w Jezusie Chrystusie!
Na zakończenie Kongresu Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich zebraliśmy się w katedrze warszawskiej, a więc to miejsce wyznacza nam przesłanki do refleksji, tak jak i wieczór, którym zaczyna się liturgia uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. To, że przybyliśmy z różnych Kościołów, aby się tutaj zjednoczyć w modlitwie, której przewodniczy Jezus Chrystus, jest niezwykle wymowne dla naszego spotkania. Podobnie miejsce – katedra, która jest najstarszą świątynią Starej Warszawy i w dzień, i w nocy towarzyszy jej mieszkańcom. Rzeczywiście, w dziejach katedry odzwierciedlają się dzieje Stolicy i dzieje narodu. Przeżywała ona chwile wzniosłe, zaszczytne, ale także chwile cierpień, bólu i zniszczenia. W tej świątyni spoczywa wielu dostojników kościelnych – trzech arcybiskupów jest sługami Bożymi czekającymi na wyniesienie do godności ołtarza.
Chcemy właśnie na tym podłożu przeszłości ukazać naszą wolę budowania królestwa Jezusa Chrystusa. Ta wola nas jednoczy, rozumiemy, po co nas Chrystus ze sobą spotyka. Kongres ruchów świeckich przypomina nam to, że Kościół po soborze, po adhortacji Christifideles laici zyskał nowy wymiar, przestał być klerykalny, otworzył się na innych – wszyscy możemy mieć swój wkład w spełnianiu jego misji, wszyscy podejmujemy nową ewangelizację, od nas wiele zależy. Ale myślenie, że dopiero ten sobór czy adhortacja Christifideles laici wprowadzają nowy okres w życiu Kościoła, nie byłoby prawdziwe. Kościół od samego początku jest ludem Bożym, jest mistycznym ciałem Chrystusa, w którym wszystkie organy mają swoje usytuowanie i swoją funkcję. Dlatego Kościół jest jeden w swej wielości. Jeśli chodzi o promocję ludzi świeckich, to oczywiście jest prawdą, że teraz pojawiają się formy pozwalające na to, by mogli lepiej, skuteczniej włączyć się w apostolstwo. Stojąc w tej czcigodnej katedrze, wystarczy spojrzeć na jej ścianę południową, by stwierdzić, że nie jest tu upamiętnione jedynie duchowieństwo – są tu pomniki, rzeźby, które utrwalają pamięć o ludziach, którzy mieli przed oczyma służbę nie tylko Kościołowi, ale i narodowi, sprawiedliwości i prawdzie. Są wśród nich politycy i żołnierze, bo oni wszyscy mają swój wkład w to wielkie dzieło Kościoła, który o nic więcej nie dba, jak o to, by królestwo Boże szerzyło się na ziemi.
Królestwo Boże. Dzisiaj w Ewangelii świętej słuchaliśmy o Chrystusie Królu, którego Piłat pyta o to, czy On rzeczywiście przywłaszcza sobie ten tytuł (por. J 18, 33-37). Oto bowiem król w koronie cierniowej, król ze związanymi rękami, król pobity i ociekający krwią. Oczywiście, można było sobie pozwolić na trochę szyderstwa. Ale to potwierdzało, że Jego królestwo nie jest z tego świata. Chrystus jednak chce, by ono było w tym świecie. Mówiąc o królestwach, podważa potęgę królestw ziemskich, które wcześniej czy później upadają. Pomyślmy tylko o imperium rzymskim, które było bardzo dobrze zorganizowane, o królestwie Hiszpanii, o innych królestwach, monarchiach, które moglibyśmy z historii przytaczać, aż po zorganizowane totalitaryzmy. Obojętnie jaki byłby system panowania, Kościół miał zawsze swoje zadanie: budować i szerzyć królestwo Boże. Nawet w najbardziej zorganizowanych królestwach świata, bo tam, gdzie jest dobrze zorganizowane królestwo ziemskie, tam człowiek ciągle potrzebuje wyzwolenia.
Tak, to jest zadanie Kościoła – wyzwalać z tego, co jest niewolą społeczną, co jest zniewoleniem grzechem. A nie ma takiego momentu historycznego, w którym nie byłoby potrzebne działanie Kościoła i to działanie grupowe, które jest inne, które nie odwołuje się do potęgi siły, ale jest na tyle silne, że może być władzą i słabości z radością zwyciężać. A jest to potrzebne do wyzwolenia człowieka. Patrząc dzisiaj na demokratyczną strukturę społeczeństwa, widzimy ludzi, którzy potrzebują wyzwolenia, ponieważ sięgają po to, co zniewala czy też czują się zagrożeni. Czują się zagrożeni, bo jest zło. Jak bardzo więc jest potrzebne królestwo Boże, które jest królestwem pokoju, sprawiedliwości i miłości.
O takie królestwo musi walczyć każdy z nas, przed każdym otwiera się pole do działania. Współczesny świat to miejsce naszych wysiłków, naszego apostolstwa i szerzenia Ewangelii. Szerzyć Ewangelię, mimo takich a nie innych czasów, to zadanie członka każdego z ruchów, każdej z organizacji katolickich. A Ewangelię głosi się nie tylko z ambony, nie tylko słowem, ale i głosi się praktyką życia.
Jestem wdzięczny za całą pracę, którą potrafiliście przedstawić. To jest ważny czynnik, bo w tych dwóch nurtach jest to ziarno, które ma się uchować i wzrastać. To jest bardzo skoncentrowana strefa i bogaty program działania. Mamy więc zadania, a teraz trzeba woli i zapału, aby to przemienić w czyn. Chrystus Król oczekuje od nas, od was wszystkich, włączenia się w Jego misję. Konkretem jest działanie ruchów i stowarzyszeń katolickich w środowiskach, które szczególnie potrzebują ewangelizacji. Uderzyło mnie sprawozdanie na temat duszpasterstwa ruchów katolickich wśród rolników. Tak, wielki procent społeczeństwa jak gdyby zapomina o sile Ewangelii, o nadziei, jaką daje Chrystus, nie potrafi się poderwać, ciągle widzi jedynie niebezpieczeństwa – obawia się wykupienia ziemi, martwi się, czy zdoła sprzedać plony. To są kłopoty życiowe, które należą do sfery budowania królestwa Bożego, które się zaczyna w nas, które kiełkuje. I Kościół ma uświadamiać tę potrzebę.
Drodzy Bracia i Siostry, dziękując za to spotkanie, właśnie tu, w katedrze, kieruję słowa podziękowania, a jednocześnie gorącej zachęty, ażeby wszystko, co się poczęło w myśli, wzrastało w Jezusie Chrystusie, byśmy wszyscy stawali się tymi pracownikami, żołnierzami, którzy Chrystusowi Królowi chcą służyć nie siłą, ale miłością, bo miłość jest najcenniejsza. Amen.
Źródło: Ogólnopolska Rada Ruchów Katolickich, Znak nadziei dla świata i Kościoła. II Kongres Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich, Warszawa 2001