Globalizacyjna mitologia
Każde nowe, niespodziewane zjawisko, którego konsekwencje nie są do końca
przewidywalne, a które w dodatku sięgają głęboko w życie mieszkańców "globalnej wioski",
budzi zwykle ambiwalentne reakcje. Wokół jego interpretacji narasta wówczas wiele mitów.
Budzi ono albo nieuzasadniony entuzjazm, albo równie bezpodstawne obawy. Właśnie tak
ma się rzecz z globalizacją gospodarczą. Jest ona typowym przykładem zjawiska, które nas
zaskoczyło. Ponieważ trudno uchwycić poznawczo wszystkie jego mechanizmy, jawi się ono
jako nieco tajemnicze i natychmiast angażuje sferę emocjonalną. Jako takie zaś okazuje się
szczególnie podatne na ideologiczne uwikłanie. Nie pozbawione ideologii jest przy tym już
zaprzeczanie wszelkim naleciałościom ideologicznym zawartym w pojęciu globalizacji -
nierzadkie w epoce rzekomego końca ideologii.
Z pojęciem globalizacji łączy się najpierw pewne mitologiczne zauroczenie. U niektó-
rych zbyt szybko wywołuje ono pozytywne skojarzenia ze wspólnym domem, globalną
wioską, zjednoczoną ludzkością, albo nawet z uniwersalnością chrześcijańskiego orędzia.
Elementami ideologii obarczone jest także demonizowanie globalizacji, a co za tym idzie -
bezwzględne jej potępianie.7 W debatach politycznych okazuje się ona wygodnym
"chłopcem do bicia", na którego można zwalić wszystkie nieszczęścia i nierozwiązane
problemy współczesności. Od globalizacyjnych obaw nie są wolne także społeczeństwa
krajów Europy Środkowej i Wschodniej, od niedawna dopiero aspirujące do pełnego udziału
w rynku światowym. Ponieważ właśnie w tym regionie wyraźnie ujawniają się wszystkie
szanse, ale także trudności związane z tym procesem, ze zrozumiałych względów
towarzyszące mu emocje są tu wyjątkowo silne.8
Co więcej, nierzadko podsyca się obawy związane z globalizacją, aby potem
swobodnie nimi manipulować: czy to dla zabezpieczenia własnych interesów gospodarczych,
czy w interesie politycznym - w konkurencji wyborczej, czy też w celu zaszokowania nowym
zjawiskiem - w wyścigu mass-mediów o widza, słuchacza i czytelnika. Zdarza się, że czynią
tak nie tylko nieprzejednani przeciwnicy globalizacji, ale i jej zagorzali zwolennicy. Ci ostatni
odwołują się do rzekomego determinizmu globalizacji gospodarczej. Dowodzą, że po prostu
trzeba bezwolnie poddać się temu procesowi. Straszą, że jakikolwiek opór skończy się
klęską lub co najmniej marginalizacją gospodarczą. Z kolei globalizacyjni sceptycy bazują na
naturalnym lęku wywoływanym przez to, co przekracza bezpośrednie odniesienia
międzyludzkie, co wykracza poza dobrze znany kontekst "swojskości" własnej wioski,
regionu czy państwa narodowego. Jeśli zaś ten dystans i obawy wobec nieprzejrzystych w
7 Por. S. Fontana, Jak mówić o globalizacji?, "Społeczeństwo" 1997 nr 3, s. 306.
8 Por. H. Clement, V. Vincentz, art. cyt., s. 29.
Globalizacja gospodarki. Rzeczywistość i mity
Strona 6 z 8