Potrzebny jest dialog

Potrzebny jest dialog, który prowadzi do spotkania. Rekolekcje które prowadzimy dla małżeństw są szkołą spotkania małżeńskiego, ale są również miejscem spotkania przez dialog świeckich z kapłanami. Wcale nie powiem, że jest to dialog zawsze łatwy. My się go wciąż uczymy, nierzadko na własnych błędach. Jeżeli mówimy, że mamy w małżeństwie bardziej słuchać niż mówić, bardziej rozumieć niż osądzać, bardziej dzielić się sobą niż dyskutować, a nade wszystko przebaczać, to samo odnosi się również do budowania relacji i współpracy z kapłanami. Musimy, jak powiedziałby Antoine de Saint Exupery „patrzeć razem w jednym kierunku”.
Drogę rozwoju współpracy widzę przede wszystkim przez budowanie relacji osobowych pomiędzy kapłanami i świeckimi i tą drogą odkrywanie oraz pogłębianie swojej tożsamości jako świeckich i jako kapłanów, czy osób życia konsekrowanego. Wymaga to oczywiście przepracowania w sobie, zarówno przez kapłanów jak i przez świeckich, własnych postaw. Z poczuciem głębokiego zakorzenienia w Kościele w duchu Familiaris Consortio i Pastores dabo vobis.

Odnowić przeżycie treści sakramentu

Jako drugi warunek postawię odczytywanie wciąż na nowo i pogłębianie przeżycia treści sakramentów, jakimi zostaliśmy obdarowani. Chodzi tu – mam na myśli przede wszystkim świeckich – o docenienie sakramentu chrztu i bierzmowania oraz sakramentu małżeństwa, które uzdalniają nas do głoszenia, w sobie właściwy sposób, Ewangelii. Z niedoceniania w sobie wartości tych sakramentów bierze się przynajmniej część tzw. klerykalizmu świeckich. Z niedoceniania w sobie treści sakramentu kapłaństwa bierze się niekiedy zeświecczenie, czy zlaicyzowanie kapłanów.
To wspólne odczytywanie i pogłębianie swojej tożsamości może ułatwić świeckim odkrycie ich funkcji kapłańskiej, królewskiej i prorockiej. Może dać kapłanom nowe światło w sposobie docierania do świeckich i rozmawiania z nimi, prowadzenia dialogu z nimi w parafii, wspólnocie.
Współpraca kapłanów i świeckich może się odbywać tylko na płaszczyźnie odczytywania darów Ducha, modlitwy, medytacji. Wszystkie sprawy organizacyjne są tego tylko prostą konsekwencją. To właśnie z powierzenia Panu Bogu siebie i swej służby ludziom, wynikać może dobra współpraca świeckich i księży. I dalej – ta współpraca może się rozwijać na odczytywaniu swojego powołania i czerpaniu z łask sakramentów, jakimi zarówno księża jak i świecy zostali obdarowani. Przy czym na skutek ludzkiej słabości, a zwłaszcza wobec ogromnego tempa przemian cywilizacyjnych, napięcia są oczywiste, normalne i powinniśmy je zaakceptować, przyjąć. Byleby tylko były to napięcia twórcze.
Trudności w dialogu są w ogromnej części natury nie tyle teologicznej co ludzkiej. Bardzo różnymi cechami osobowości obdarował nas Pan Bóg. Jedni z nas są bardziej emocjonalni, drudzy mniej. Jedni są bardziej aktywni, drudzy – nie. Jedni mają szeroki punkt widzenia, którym ogarniają Kościół i świat, drudzy wolą własny, wąski wycinek rzeczywistości. Słabość ludzka polega na tym, że nie potrafimy tych Bożych darów spożytkować. Odreagowujemy na innych nasze lęki, poczucie zagrożenia, utratę poczucia wartości, samotność, potrzebę szacunku i docenienia. Z niewypełnienia podstawowych potrzeb psychicznych, bądź wypełniania ich tzw. namiastkami, biorą się napięcia także w relacjach kapłani – świeccy. Tak więc budowanie relacji z samym sobą i z Bogiem rzutuje na relacje z innymi. Potrzebne jest budowanie pokoju w sobie, aby te relacje były owocne, Boże.
I jeszcze jeden aspekt: pokora. Chciałbym umieścić to słowo na styku naszych wzajemnych kontaktów. Dopełnić je słowami św. Pawła byśmy patrzyli na siebie nawzajem jako jedni stojący wyżej od drugich (por. Flp 2,3). Chodzi też o to, żebyśmy zawsze patrzyli na siebie życzliwie szczególnie wtedy, kiedy coś nam w tej współpracy nie wychodzi.
Żebyśmy potrafili nazwać i wypowiedzieć co jest w naszych relacjach dobre i piękne, ale także co jest trudne i nie wycofywali się z dialogu. Żebyśmy potrafili jasno wypowiadać się, żeby nasz przekaz był nawzajem dla siebie czytelny. Żebyśmy nie budowali postaw i ocen na uczuciach trudnych, na ambicjach, urazach, lęku. Do tego potrzebny jest dialog, w którym jesteśmy wrażliwi na siebie jako bracia w Chrystusie. Dialog, z którego nie wolno rezygnować i w którym każdy powinien mieć świadomość swojej własnej słabości. Mówię to, bo mam świadomość, że moim – naszym w środowisku Spotkań Małżeńskich – relacjom z kapłanami wiele nie dostaje, że ulegamy słabościom, sam im ulegam, bo czasem czegoś nie zauważam. A zapewne także parafia przestałaby być „miejscem załatwiania usług religijnych”, gdyby relacje między wiernymi a kapłanami stawały się bardziej osobowe. Obserwuję wiele pozytywnych zmian w tym kierunku w ostatnich latach. Nasza współpraca nie może być tylko instytucjonalna, ale musi być w przyjaźni, życzliwości, w tym zauważaniu siebie nawzajem jako osób. To jest jeden z warunków dobrej współpracy świeckich i księży.
Warto postawić sobie pytanie: w jakich sytuacjach i w jakich dziedzinach powinienem/powinnam dołożyć większych starań, aby moje relacje ze świeckimi/kapłanami były mniej instrumentalne, a bardziej osobowe, braterskie?

Źródło: Ogólnopolska Rada Ruchów Katolickich, Znak nadziei dla świata i Kościoła. II Kongres Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich, Warszawa 2001