Od wspólnego świadectwa Ruchów do pełnej jedności Kościoła i Europy

„Za nich poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie”
(J 17,19);
„Być chrześcijaninem w naszych czasach oznacza być twórcą komunii w Kościele i społeczeństwie”
(Slavorum Apostoli n. 27)

Mając na uwadze, często akcentowane przez Jana Pawła II, obecne w Ruchach przykłady świadomej wiary umacnianej darami charyzmatów, posłuchajmy kilku proroczych, i tak istotnych dla naszego tematu, wypowiedzi Ojca Świętego. W sposób jednoznaczny ukazują one chrześcijańskie korzenie i naglące wyzwania Europy.

Na początku swego pontyfikatu 9 listopada 1982 r. w Santiago de Compostella, w Akcie Europejskim Następca św. Piotra stwierdził:
„Tożsamości europejskiej nie można zrozumieć bez chrześcijaństwa. To właśnie w nim znajdują się te wspólne korzenie, z których wyrosła i dojrzała cywilizacja starego kontynentu, jego kultura (...)
Jeszcze dzisiaj dusza Europy pozostaje zjednoczona, ponieważ oprócz tych wspólnych początków żyje wspólnymi wartościami chrześcijańskimi i ludzkimi. (...) Jeśli Europa na nowo otworzy swe bramy dla Chrystusa i nie będzie się bała otworzyć dla Jego zbawczej mocy granic państw, systemów ekonomicznych i politycznych, rozległych dziedzin kultury, cywilizacji i rozwoju, nad jej przyszłością nie zapanuje niepewność i lęk, lecz otworzy się ona na nowy etap życia, tak wewnętrznego, jak i zewnętrznego, etap dobroczynny i decydujący dla całego świata”
26).

W swej homilii z okazji tysięcznej rocznicy śmierci św. Wojciecha, w Gnieźnie 3 czerwca 1997 r. Jan Paweł II powiedział:
„Do prawdziwego zjednoczenia kontynentu europejskiego droga jest jeszcze daleka. Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha.

Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów.(...). A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej chrześcijańskiej samoświadomości”
27).

Przemawiając w dniu 23 marca 1997 r. w Rzymie, do parlamentarzystów austriackich Jan Paweł II powiedział z mocą:
„Kościół nie może nigdy pozwolić na nadużywanie go do antyeuropejskiej demagogii oraz do podsycania antyeuropejskich nastrojów. Dla zjednoczonej Europy nie ma bowiem alternatywy. Politycy chrześcijańscy mogą mieć własny wkład w ten proces. Polega on na ukazywaniu nienaruszonej godności każdej osoby ludzkiej. Na tej podstawie można zbudować europejską kulturę życia. Chodzi w niej nie tylko o to, by w Europie żyło się dobrze pod względem ekonomicznym i finansowym, lecz także o to, by była ona zbudowana na fundamencie wartości, które przyczyniły się do jej wielkości”
28).

Jest więc w pełni zrozumiałym, iż po Pawle VI papież Jan Paweł II wzywa nas do budowania cywilizacji miłości, w której miłość Boga, już tu na ziemi, jawi się jak źródło pełnej realizacji człowieka. W obliczu coraz bardziej okaleczonej wizji człowieka, świata i kultury, wezwanie to jawi się nam dzisiaj z coraz większą mocą i aktualnością. Bowiem na naszych oczach w dramatyczny sposób potwierdza się bolesna diagnoza, którą już w roku 1967 postawił Paweł VI w encyklice Populorum Progressio twierdząc:
„Człowiek może oczywiście urządzać rzeczy ziemskie bez Boga, ale odrzuciwszy Boga, może je skierować tylko przeciwko człowiekowi. Dlatego humanizm, odłączony od wszystkich innych rzeczy, z całą pewnością staje się nieludzki”
29). Papież Jan Paweł II, ostrzega, że to nieuchronnie prowadzi do nowych niebezpiecznych totalitaryzmów.

Dzisiaj stwierdzamy, że racjonalizm i pozytywizm współczesnej kultury absolutyzowały rozwój nauki i techniki, dążenie do czysto racjonalnego kierowania społeczeństwem, prymat hedonizmu, a równocześnie spychały na margines czynnik religijny, który od tysiącleci stanowił zwornik dla wielu kultur30). Brak etycznych punktów odniesienia, powoduje, że człowiek współczesny porusza się jakby we mgle i coraz bardziej zatraca prawdziwy sens życia i miłości, pracy i rozrywki, ekonomii i polityki, cierpienia i śmierci31). Detronizacja, a następnie śmierć Boga, w konsekwencji rodzi śmierć człowieka jako osoby oraz wartości transcendentnej i powoduje przerażającą utratę nadziei.

Dzisiejsza Europa ze swoją kondycją duchową coraz bardziej przypomina syna marnotrawnego, który po swym gorzkim doświadczeniu zejścia na manowce, zaczyna myśleć o powrocie do domu ojca. Nie zapominajmy jednak, jak pisze Jan Paweł II w swym liście apostolskim Tertio millennio adveniente:
„W Jezusie Chrystusie Bóg nie tylko mówi do człowieka – Bóg szuka człowieka (...). Jeśli Bóg wychodzi na poszukiwanie człowieka stworzonego na swój obraz i podobieństwo, czyni to dlatego, że go miłuje odwiecznie w Słowie i pragnie go wynieść w Chrystusie do godności przybranego dziecka (...). Bóg szuka człowieka z potrzeby swego ojcowskiego serca”
. A
„religia, która ma początek w tajemnicy odkupieńczego Wcielenia, jest religią «trwania we wnętrzu Boga», uczestniczenia w Jego własnym życiu. (...) Duch Święty, który przenika głębokości Boże (por. 1 Kor 2,10) wprowadza nas, ludzi, w te głębokości za sprawą Ofiary Chrystusa”
32).

Ta dramatyczna kulturowa przemiana, podkreśla Jan Paweł II w Tertio millennio adveniente, jest rachunkiem sumienia i wielkim wyzwaniem dla Kościoła u progu trzeciego tysiąclecia. Jest to wyzwanie nakazujące nam proponować z nową odwagą myśli i działania, wiarę w Chrystusa jako siłę zdolną przywrócić człowiekowi sens życia, radość wiary, entuzjazm nadziei i ofiarną miłość. Nie jest to nic innego jak wezwanie do wielkiego zadania, które sformułował już II Sobór Watykański w Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et Spes:
„Sobór, zaświadczając i wykładając wiarę całego Ludu Bożego, zebranego w jedno przez Chrystusa, nie potrafi wymowniej okazać jego solidarności, szacunku i miłości dla całej rodziny ludzkiej, w którą jest wszczepiony, jak nawiązując z nią dialog na temat różnych problemów, przynosząc światło czerpane z Ewangelii oraz dostarczając rodzajowi ludzkiemu zbawczych sił, jakie Kościół sam, pod przewodnictwem Ducha Świętego, otrzymuje od swego Założyciela. Osoba ludzka bowiem ma być zbawiona, a ludzkie społeczeństwo odnowione”
(GS 3)33).

Ojciec Święty wzywa nas do ratowania człowieka przez stawanie się coraz bardziej Kościołem komunii trynitarnej, czyli nacechowanej pełną wzajemnością i postawą życia dla drugich – tzw. proegzystencja. Tylko w ten sposób chrześcijanie będą wiarygodnymi świadkami Boga. Podobnie jak za czasów Chrystusa tak i dziś człowiek jest bardziej wrażliwy na świadectwo niż na abstrakcyjne przesłania.
„Chodźcie i zobaczcie”
mówił Jezus (J 1,39), a św. Jan Apostoł i pierwsi chrześcijanie nawoływali, oznajmiamy wam
„co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce”
(1 J 1,1).
„Chodźcie i zobaczcie”
– nawołuje dzisiaj Kościół umocniony duchem II Soboru Watykańskiego, jak też celebracją Wielkiego Jubileuszu Wcielenia i wydarzeniem nowego Zesłania Ducha Świętego. Kościół pragnie być coraz bardziej żywą i atrakcyjną wspólnotą wiary, nadziei i miłości oraz czytelnym znakiem jedności w różnorodności. Dąży do pełnej realizacji czterech dialogów zaprezentowanych przez Pawła VI34), aby być miejscem spotkania wszystkich ludzi, gdzie etyka stoi ponad techniką, przebaczenie i pojednanie przed sprawiedliwością, a „być” przed „mieć”.

Duch Święty pragnie interioryzacji ewangelicznej wizji człowieka realizowanej z pełnym zaangażowaniem przez osobiste świadectwo życia. Krótko mówiąc, trzeba nam jak to uczyniła Maryja, przynieść Jezusa – Słowo Wcielone. Z tym jednak, że dzisiaj chrześcijanie muszą przynieść Europie i światu Jezusa obecnego tam gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w Jego Imię (por. Mt 18,20). Jesteśmy więc wezwani do wzbudzenia mocą miłości wzajemnej nowej syntezy Ewangelii i współczesnej kultury. Trzeba abyśmy trwali w jedności i na modlitwie z Maryją, wcielając w życie Słowo Boże oraz dzieląc z braćmi zarówno chleb, ewangeliczne doświadczenia jak też ich radości i próby (Dz 2,42).

Wydarzenie nowej epifanii Ducha Świętego zapoczątkowało odpowiedź, którą jesteśmy dłużni Europie i światu. Duch Święty pozwolił nam zrozumieć, że całe nauczanie Jezusa ma na celu wyłącznie realizację jedności z Bogiem i między sobą. Dziękując Bogu za dar nowej komunii kościelnej, musimy mieć także silne poczucie odpowiedzialności. Jest to bowiem dar, który zobowiązuje, by żyjąc pomnażać go jak ewangeliczne talenty i stwarzać niezbędne warunki, aby Bóg Ojciec mógł udzielić daru jedności trynitarnej
„ja w tobie, a ty we mnie”.

Nasza odpowiedzialność za ów dar wymaga, by żyć miłością wzajemną również pomiędzy biskupami i świeckimi, kapłanami i zakonnikami, pomiędzy różnymi rodzinami zakonnymi, ruchami w postawie otwartości i gościnności, służby i wspólnoty. Każde powołanie, każda grupa ma w Kościele coś do podarowania innym. Tylko na tej drodze będziemy w stanie kochać drugą diecezję tak samo jak swoją, inny ruch jak ten, do którego należę, ... aż do przeniknięcia duchem miłości wzajemnej całego Kościoła. To samo dotyczy miłowania ojczyzny drugiego jak własnej. Tylko w ten sposób możemy przybliżyć godzinę realizacji jedności naszego kontynentu. Tylko w ten sposób możemy urzeczywistnić realizację modlitwy Jezusa
„aby wszyscy byli jedno”
(J 17,21).

Kościół, odzwierciedlający sobą coraz wierniejszy obraz Trójcy Świętej, będzie zdolny otworzyć się i podarować, tak jak Trójca Święta otwiera się i podarowuje w dziele Stworzenia i Wcielenia. Kościół świadomie realizujący swój paradygmat trynitarny: tajemnicy, komunii i misji, staje się skutecznym sakramentem aktualizacji Bożego planu, czyli zjednoczenia wszystkiego w Chrystusie (Ef 1,10) na drodze jedności trynitarnej.

Jak można świadczyć indywidualnie lub wspólnotowo o Bogu, który jest Miłością, jest komunią, jest Trójcą Świętą, jeśli przepowiadający i świadczący o Nim sami nie są w pełni świadomi tej rzeczywistości, jeśli nie posiadają Jezusa Zmartwychwstałego pośrodku nich (Mt 18,20)?
„My
– mówił Jan Paweł II do duchowieństwa rzymskiego w 1990 r. –
powinniśmy pozostawać w głębokiej komunii z Bogiem aby mogła się rozszerzać Jego misja komunii, Jego misja Boska, trynitarna. Powinniśmy być w coraz większej komunii pomiędzy sobą i coraz pełniej zjednoczeni, ponieważ jest to konsekwencja naszego podobieństwa – naszego chrześcijańskiego powołania, zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo [Trójjedynego] Boga. Jest to także imperatyw strategii ewangelicznej, misyjnej i pastoralnej”
.

Z kolei zwracając się do chrześcijan świeckich w 1988 r. Ojciec Święty napisał:
„Komunia rodzi komunię i w samej swej istocie przyjmuje kształt komunii misyjnej (...). Komunia i misja są ze sobą głęboko związane, przenikają się i nawzajem implikują tak dalece, że komunia jest równocześnie źródłem i owocem misji: komunia jest misyjna, misja zaś służy komunii. Zawsze jeden i ten sam Duch gromadzi i jednoczy Kościół oraz posyła go, aby głosił Ewangelię «aż po krańce ziemi» (Dz 1,8)”
(CL 32).

Ruchy i Nowe Wspólnoty kościelne bardziej otworzyły się na siebie oraz z nową energią zaczęły ze sobą współpracować. I w tym właśnie ujawnia się owa niezastąpiona ich rola w Europie. Konsekwentne trwanie w miłości wzajemnej uzewnętrznia tożsamość Kościoła i chrześcijanina. Tak jak to usłyszeliśmy przed chwilą, komunia i jedność Ruchów kościelnych w znacznej mierze warunkuje skuteczność ich świadectwa oraz budowanie zjednoczonej Europy. Tę nową rzeczywistość Kościoła na progu trzeciego tysiąclecia trzeba doceniać i rozwijać. Jest to bowiem wielki dar Ducha Świętego, „łańcuchowa reakcja” miłości wzajemnej. Jakby w natychmiastowej odpowiedzi na przesłanie Ojca Świętego podczas celebracji Wigilii Zesłania Ducha Świętego, Chiara Lubich – założycielka Ruchu Focolari, powiedziała:
„Wiemy, że Kościół pragnie pełnej komunii między Ruchami (...) Ponieważ naszym specyficznym charyzmatem jest jedność, chcemy Cię zapewnić Ojcze Święty, że zaangażujemy się ze wszystkich sił, by pracować dla osiągnięcia pełnej jedności”
.

Przedłużeniem „godziny jedności” był kolejny Kongres Ruchów, w dniach 7–8 czerwca 1999 r. w Niemczech w Speyer, na którym w atmosferze braterskiej wspólnoty zgromadziło się 180 założycieli i osób odpowiedzialnych z 41 ruchów. Jan Paweł II w swym przesłaniu napisał:
„Każdy dar Pana, jak dobrze o tym wiecie, odwołuje się do naszej odpowiedzialności i nieodzownie rodzi zaangażowanie dla konkretnego zadania, któremu trzeba być wiernym. (...) Jest rzeczą piękną i radosną widzieć jak Ruchy i nowe wspólnoty czują potrzebę dążenia do wspólnoty kościelnej i realizują to przez konkretne gesty wzajemnego komunikowania otrzymanych darów, wspierania się w trudnościach i współpracę we wspólnym podejmowaniu wyzwań nowej ewangelizacji. Są to wymowne znaki kościelnej dojrzałości, która oby w coraz większym stopniu cechowała każdego członka i każdy przejaw wspólnoty kościelnej”
35).

Jak wiemy, kongres ten posłużył do dalszego pogłębienia wzajemnego poznania i odkrywania darów udzielonych każdemu przez Ducha Świętego.

Spotkanie Ruchów w Speyer było nacechowane nową duchową mobilizacją i ważnym wspólnym przeświadczeniem, iż jedność między Ruchami jest możliwa, jeśli będziemy żyli Nowym Przykazaniem. Wyraz wspólnej tożsamości dali w swych końcowych wypowiedziach licznie obecni na kongresie założyciele.

Chiara Lubich, założycielka i prezydent Ruchu Focolari, powiedziała:
„Jedną z cech miłości, podkreślanych przez św. Pawła, niezbędnych dla osiągnięcia miłości wzajemnej, jest znoszenie się nawzajem. (...) Wydaje mi się jednak, że wcielenie tego w czyn jest ogromnie pożyteczne. (...) Do tej pory żyliśmy izolowani jedni od drugich, wzrastaliśmy rozwijając własne sposoby postępowania, organizowania spotkań, własną terminologię. Nigdy nie byliśmy poddawani szczególnemu „oczyszczeniu” gdy chodzi o nasze sposoby mówienia czy działania.
Natomiast już w spotkaniu między Ruchami, pewne sposoby wyrazu używane przez Ruch Focolari, Wspólnotę św. Idziego czy Odnowę w Duchu Świętym – innym Ruchom mogą się wydawać przesadne lub naruszać ich wrażliwość. Trzeba więc umieć je znosić, znosić się nawzajem, gdyż dużo lepiej jest wzrastać w jedności przy nieco mniejszej doskonałości, niż osiągać doskonałość kosztem braku jedności”
.

Prof. Andrea Riccardi z rzymskiej Wspólnoty św. Idziego w swojej wypowiedzi ukazał aktualność tego kroku mówiąc:
„Powiedzmy sobie szczerze: niekiedy nasze Ruchy słusznie angażują się w budowanie własnych struktur (...). Nie ma w tym nic złego, lecz wydaje mi się, że dzisiaj staje przed nimi dodatkowe wyzwanie: wezwanie do miłości wzajemnej.
(...) Może jednak jesteśmy wezwani także do jedności pomiędzy grupami. Myślę, że powinniśmy odważniej praktykować miłość do ubogich, miłość do świata i miłość do innych Ruchów. Im odważniejsi będziemy w miłości między nami, tym mocniej doświadczymy, że wszystko to, co przeżywamy w miłości, nigdy nie będzie utracone. (...). Nie chciałbym, byśmy byli skąpi w miłości wzajemnej.
Starajmy się być uboższymi od siebie samych, a hojniejszymi dla innych, dla Kościoła, dla Ruchów. Wierzę, że wówczas zapiszemy nową kartę dziejów miłości, ważną dla przyszłych stuleci”
.

Ruchy mają znaczące osiągnięcia na polu nowej ewangelizacji w tak ważnych dziedzinach życia, jak środki masowego przekazu, formacja polityków i personelu władz komunalnych, czy też ewangelizacja plemion afrykańskich. Jednym z przykładów jest wspólne działanie Ruchu Focolari i Wspólnoty św. Idziego z Rzymu na rzecz ważnej wizyty ekumenicznej Jana Pawła II w Rumunii, spotkania ekumenicznego w Asyżu i w Porto (Portugalia) czy wspólnych akcji na rzecz zachowania pokoju i zniesienia kary śmierci.

Jestem w pełni przeświadczony, iż Duch Święty pozwala Ruchom jednoznacznie i dogłębnie odczytać ich ważne zadanie. Wierzę, że wszyscy tu obecni jesteśmy świadomi, że tylko poprzez miłość wzajemną wiedzie droga do pełnej komunii ruchów i komunii Kościoła. To znaczy Kościoła na miarę słów modlitwy – testamentu Jezusa:
„aby byli jedno tak jak ja w Tobie, a Ty we mnie, aby świat uwierzył”

(J 17,21). Taki kształt dojrzałej komunii, to nic innego jak owa „dusza” na którą z utęsknieniem oczekuje nasz kontynent. Tylko w ten sposób komunia Kościoła staje się wiarygodną i może zaowocować zrodzeniem cywilizacji miłości, wobec której Europa nie będzie miała już zahamowań, aby otworzyć drzwi Chrystusowi.