1. Dzisiejszą Uroczystością Chrystusa Króla Wszechświata kończymy rok liturgiczny. Jest to dobra okazja, aby przystanąć i dokonać refleksji nad tym co przeżyliśmy i tym co nas czeka. Aby móc to uczynić najprościej, skierujmy naszą uwagę na chleb. Zwykły chleb, który jest zarówno realnym pokarmem, jak i symbolem tego wszystkiego, czego człowiek oczekuje od Boga wypowiadając słowa: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”.
Szacunek do chleba wpisany jest w polską obyczajowość. Przypominają się w tym momencie słowa C. K. Norwida: „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi, przez uszanowanie dla darów nieba. Tęskno mi Panie...". Przypomina się powtarzany jeszcze w wielu polskich domach gest, czynienia nad dzielonym bochenkiem chleba znaku krzyża. Wyraża on z jednej strony podziękowanie Wszechmocnemu za dar chleba, a z drugiej wiarę w to, iż ten chleb jest sprawiedliwie dzielony. Jak nie przywołać tu także staropolskiego zwyczaju witania gości chlebem i solą czy zwyczaju obdarowywania wyruszających z domu bochnem chlebem - pokarmem, ale i symbolem łączności z rodziną oraz źródłem nadziei.

W minionym roku eucharystycznym wielokrotnie stawaliśmy przed tajemnicą chleba, tym razem Chleba eucharystycznego. W wielu parafiach wprowadzono zwyczaj dłuższych adoracji Najświętszego Sakramentu. Zwróciliśmy baczniejszą uwagę na sprawowanie i uczestnictwo w Mszach świętych. Może częściej uczestniczyliśmy w Eucharystii w sposób pełny, przyjmując Chrystusowe zaproszenie na ucztę. Na zakończenie roku Eucharystii Ojciec Święty Benedykt XVI dał nam nowych świętych znanych z miłości do Eucharystii, a wśród nich dwóch Polaków: abpa Józefa Bilczewskiego i ks. Zygmunta Gorazdowskiego. Obaj związani ze Lwowem, obaj łączyli umiłowanie Eucharystii z miłością do człowieka. Również beatyfikowany w minioną niedzielę Karol de Foucauld, przeżywający chrześcijaństwo jako religię miłości, w Eucharystii szukał zjednoczenia z Chrystusem i braćmi. Na Saharze wśród muzułmanów spędzał długie godziny na adoracji Najświętszego Sakramentu. Ta miłość do Chrystusa zaowocowała miłością do każdego człowieka, zwłaszcza do tego najmniejszego. Tego, o którego prawa upomina się w dzisiejszej Ewangelii Chrystus Król: „Byłem głodny, a daliście mi jeść. Byłem chory, a odwiedziliście mnie. Wszystko co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych mnieście uczynili”

2. Wobec wszystkiego co zostało wyżej powiedziane oczywistszą staje się propozycja zaangażowania się w nadchodzącym roku w naszych wspólnotach parafialnych wokół idei: „Nieść nadzieję ubogim”. Jest to program duszpasterski na rok 2006. Po przeżyciu roku eucharystycznego wyraźnym stało się oczekiwanie Chrystusa, aby ci, którzy sami karmią się chlebem eucharystycznym podjęli trud niesienia chleba tym, którzy go potrzebują. Ludziom dotkniętym biedą materialną, będącej często wynikiem nieprawidłowości w gospodarzeniu Polską. Ludziom, którzy cierpią może dotkliwszą jeszcze biedę duchową, przedziwny stan beznadziei, apatii, a czasem rozpaczy, nieznany poprzednim pokoleniom Polaków. Byliśmy przecież często rozpoznawani jako naród, który przez długie lata żył nadzieją, czasami wbrew wszelkiej nadziei. Miłość Chrystusa przynagla nas także byśmy przywracali nadzieję młodym, którym brak możliwości wykształcenia i pełnego rozwoju często tę nadzieję odbiera.

Zasłuchani w Chrystusa, potrzebującego naszych serc, rąk i pomysłów, nakarmieni na uczcie niedzielnej Eucharystii idźmy do ludzi, do swoich rodzin i środowisk, by nieść im nadzieję.

3. Umiłowani Siostry i Bracia!

Aby skutecznie nieść nadzieję ubogim, trzeba dać odpowiedź na pytanie: jak najlepiej to dziś czynić?

W dziele tym na pewno niezastąpiona jest wszelka, często anonimowa pomoc realizowana w myśl słów Chrystusa: „niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, (…) A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,3). Takich znaków miłości i nadziei nigdy nie powinno zabraknąć między nami. Wiemy jednak, że trud dyskretnej, indywidualnej pomocy może już dziś nie wystarczyć. Aby skuteczniej działać, musimy szukać nowych, bardziej profesjonalnych metod.

Nie przywrócimy nadziei skutecznie, jeśli zabraknie działań systemowych ze strony rządzących na wszystkich szczeblach naszego Państwa, od prezydenta, parlamentu, rządu i samorządów. Ludzie mają prawo oczekiwać od rządzących sprawiedliwego i nastawionego na człowieka i rodzinę sposobu prowadzenia kraju. Dobrze więc, że w programie nowego rządu czytelnie wiązane są sprawy gospodarcze ze społecznymi. Dobrze, że mówi się o rodzinie, której należy stworzyć możliwości rozwoju. Nadzieja na takie rozwiązania jest tym większa, że dla wielu polityków motywacja ich działań jest nie tylko etyczna, ale wręcz religijna. Tym bardziej więc ufamy, że ta nadzieja choć ludzka, zawieść nie powinna.

Ze strony Kościoła przychodzi nam z pomocą organizacja „Caritas”. Jest ona powołana do odkrywania miejsc i osób, które wołają o miłość, chleb i o nadzieję. Służyć ma ona nie tylko wierzącym, ale każdemu człowiekowi, by chronić jego zagrożoną godność. W tym dziele wiele inicjatyw zostało już podjętych. W wielu parafiach powołano, czyniące wiele dobra, koła „Caritas” – co jest niewątpliwie wielką zasługą mojego poprzednika śp. bpa Czesława Domina, dla którego pochylenie się nad potrzebującymi i obdarowywanie nadzieją było jednym z najważniejszych elementów jego posługi. Wiele parafii czeka jednak jeszcze na swoje koła „Caritas”, które pomogą nieść nadzieję w sposób jak najlepiej zorganizowany. Bez nich niemożliwe jest przeprowadzenie wielu przedsięwzięć charytatywnych. Wiem, że brak „Caritas” parafialnej nie świadczy o braku biedy w danej parafii. I dlatego zachęcam wszystkich kapłanów i wiernych, aby w każdej parafii stworzyć „Caritas”, która będzie rozpoznawała aktualne potrzeby i szukała możliwości niesienia pomocy.

Szczególnym zadaniem jest także rozpalanie „wyobraźni miłosierdzia” wśród dzieci i młodzieży. Mogą w tym pomóc Szkolne Koła „Caritas” oraz świetlice dla dzieci i młodzieży. Znam piękne przykłady szkół, w których działania kół „Caritas” spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem przez rodziców i nauczycieli, a uczniów pobudzały do coraz śmielszych pomysłów. Zaangażowanie młodych w działalność grup charytatywnych, może być dla nich szansą na sensowne spędzenie czasu oraz odnalezienie swego miejsca we wspólnocie Kościoła.

Uzupełnieniem posługi charytatywnej będą na pewno doroczne akcje charytatywne cieszące się wielkim zrozumieniem i wsparciem ludzi dobrej woli: Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom oraz Wielkanocne Dzieło Caritas. Wigilijna świeca Caritas to nie tylko symbol, ale konkretne i wymierne wsparcie udzielane dziełom charytatywnym w parafii i diecezji.

4. Stając u progu nowego roku liturgicznego, który chcemy przeżyć zgromadzeni wokół idei: „Nieść nadzieję ubogim”, pragnę prosić każdego z Was o podjęcie działań wynikających z chrześcijańskiego powołania. Podejmijmy w naszych parafiach trud odszukania osób i miejsc, które w swojej biedzie – materialnej, duchowej czy społecznej, czekają na nasz dar nadziei. Wszystkie grupy apostolskie i modlitewne niech odkryją wielką szansę dla swojej wiarygodności i staną do dyspozycji swoich duszpasterzy w dziele caritas.

Święty Brat Albert przedstawiany jest najczęściej z przełamanym w połowie bochenkiem chleba. To wyjątkowy znak. On mówił: „Trzeba być dobry jak chleb” i był rzeczywiście takim. Niech znak łamania chleba eucharystycznego i codziennego, w tym roku szczególnie nam towarzyszy. Niech w trudzie niesienia chleba i nadziei najbardziej potrzebującym wspiera wszystkich wspólna modlitwa oraz błogosławieństwo Boga wszechmogącego.



Koszalin 14 listopada 2005.

+ Kazimierz Nycz

Biskup Koszalińsko-Kołobrzeski