„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże” (Łk 6,20) zapowiada Jezus Chrystus na początku kazania na górze. W relacji Mateusza podkreślone jest, że nie chodzi tu jedynie ubóstwo przypadkowe, ale o postawę ubóstwa „w duchu”. Ubogi jest człowiekiem najbliższym Jezusowi: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie” (Mt 5, 3). Błogosławieństwo to zostaje ogłoszone jako pierwsze i pierwszą cechą Królestwa jest to, iż należy ono do ubogich.

Jezus spośród ubogich wybiera większość swych Apostołów. Śledząc losy tych którzy poszli za Nim zauważamy, że nawet jeśli byli kiedyś bogaci, stali się ubogimi. Nauczyciel wymaga by stać się ubogim. Bogaty młodzieniec, który nie chce pozostawić swych dóbr musi „odejść zasmucony” (Mt 19,22). Od tych, którzy pragną iść za Nim, Jezus domaga się całkowitego wyrzeczenia. „Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie!” (Łk 9,3) Św. Paweł ostrzega „by ktoś na nas nie sarkał z okazji darów, tak obficie przez nas zebranych”(2 Kor 8,20).

Najbardziej stanowczo i wymownie Jezus staje po stronie ubogich w przypowieści o Łazarzu. Łukasz, przedstawiając tę przypowieść w sposób szczególny ukazał dobra przyszłe, jakie Bóg przygotował właśnie ubogim. Kto jest ubogi jak Łazarz ten znajdzie u Boga wieczne pocieszenie (Łk 16,19-25).

Ubóstwo jest w nauce Jezusa wielką wartością, ale jeszcze większą jest służba ubogim, bo sam Nauczyciel „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć” (Mk 10,45). Służba ubogim jest tą miłością, która zostanie wynagrodzona na sądzie: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 35-36).

Również Stary Testament wielokrotnie pisze o „ubogich Jahwe”. Byli to ludzie biedni a zarazem oddani całym sercem Panu. Najwyższy wielokrotnie broni ubogich i uciśnionych.

Jest to bardzo wyraźnie widoczne w Prawie – przytoczmy kilka mniej znanych przykładów. „Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie karzesz mu płacić odsetek” (Wj 22,24). „Nie pozwolisz wydać przewrotnego wyroku na ubogiego, który się zwraca do ciebie w swym procesie” (Wj 23,6). „Jeżeli zaś ktoś jest tak ubogi, że nie może przynieść owcy, to jako ofiarę zadośćuczynienia za grzech, który popełnił, przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie dla Pana, jednego jako ofiarę przebłagalną, drugiego jako ofiarę całopalną” (Kpł 5,7-13). „Kiedy żąć będziecie zboże ziemi waszej, nie będziesz żął aż do samego skraju pola i nie będziesz zbierał kłosów pozostałych na polu. Nie będziesz ogołacał winnicy i nie będziesz zbierał tego, co spadło na ziemię w winnicy. Zostawisz to dla ubogiego i dla przybysza. Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 9,9-10)

Również w Psalmach znajdziemy liczne przykłady ubogiego, który w swej nędzy woła do Pana i zostaje wysłuchany (Ps 22; 25; 69). Ale właśnie w księdze psalmów zauważyć można najwyraźniej pewną zasadniczą różnicę, która dzieli Stary i Nowy Testament gdy chodzi o ubogich. Otóż Stare Przymierze nie różniło się tak radykalnie od starożytnego świata, który bogactwo i powodzenia doczesne uważał za chwalebne. Dla Izraelity majątek był dowodem Bożego błogosławieństwa, oczywiście majątek zdobyty uczciwie. W Starym Testamencie „ubóstwa” nie uważano za ideał duchowy. Izrael widział w nim zło, jakie spotykało człowieka. Księga Hioba pokazuje, że Bóg dopuszcza, by ubóstwo człowieka spotkało, ale nie jest ono wyrazem błogosławieństwa. Ubóstwo było stanem zasługującym na pogardę. Bogactwo natomiast było nagrodą za wierność względem Boga (Ps 1, 3).

Istnienie ludzi, którzy są uczciwi a jednocześnie ubodzy było pewnym paradoksem, sofizmatem, zagadką nie mającą rozwiązania na gruncie Starego Przymierza. Próby rozwiązania, na które wpadli autorzy biblijni były tylko dwie: że takie ubóstwo jest następstwem opieszałości i nieporządku, czy wręcz lenistwa (Prz 19, 122), bądź – jak w księdze Hioba – niepojętą Bożą tajemnicą.

Na tym polegał szok Izraelitów – słuchaczy Jezusa, który mówiąc „błogosławieni ubodzy” zaznaczał, że ubóstwo może być postawą człowieka w jego życiu na ziemi.

Wróćmy więc do tekstu Łukasza. Znawcy greki twierdzą, że w stosunku do oryginału greckiego słowo ,,ubodzy” jest nawet nieco za słabe. Jest tam bowiem użyty zwrot μακαριοι οι πτωχοι. Bardziej prawidłowo należałoby to tłumaczyć: błogosławieni nędzarze, lub opisowo – ci, którzy nie mają nic. Ta wersja Łukaszowa wskazuje, że ubogi jest umiłowany przez Boga wtedy, gdy jest jedynie ubogim materialnie. Już samo „bycie w nędzy” jest wartościowe. Wersja Łukasza wiąże się też ze swego rodzaju groźbą: „Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem będziecie głód cierpieć.” (Łk 6,25) Podobnie jest w przypowieści o Łazarzu, który poza tym że jest ubogi żadnych zasług nie ma, a jednak zostaje przyjęty do nieba.

Postawę bogacza ilustruje też inna przypowieść: „Pewnemu bogatemu człowiekowi pole jego przyniosło obfite plony. Zaczął się więc zastanawiać: Co ja teraz zrobię? Nie mam gdzie złożyć moich plonów. W końcu powiedział sobie: Zrobię tak: zburzę moje obecne spichlerze i zbuduję większe. Tam właśnie złożę to, co mi się urodziło, i cały mój majątek. I powiem sobie: Zgromadziłeś wielkie bogactwa, starczą ci na długie lata. Odpoczywaj sobie teraz, jedz, pij, zażywaj rozkoszy. Ale Bóg powiedział mu: O niemądry! Jeszcze tej nocy zażądają od ciebie twojej duszy i dla kogóż zostanie to, co sobie przygotowałeś?” (Łk 12 16-20)

Obie te przypowieści, zarówno o Łazarzu, jak i o gromadzącym bogactwa człowieku radykalnie odwracają pogląd ze Starego Testamentu. Bogactwo i powodzenie, które tam było błogosławieństwem tu staje się nieszczęściem, które może zamknąć serce człowieka, dając mu pozory nasycenia i serce to stanie niezdolne by odczuć głód Boga. Co więcej, bogactwo nie jest dowodem niewinności i uczciwości, ani tym bardziej jej potwierdzeniem. Bogactwo nie jest niewinne. Mamona jest niegodziwa, nie można służyć Bogu i mamonie (Łk 16, 1-13).

Mateusz, który nie odnotował ani przypowieści o gromadzącym bogactwa, ani tej o Łazarzu, zauważa jednak niebezpieczną postawę bogacza. Przytacza ostrzegające słowa Jezusa „Gdzie jest bowiem twój skarb, tam również będzie twoje serce” (Mt 6,21).

Szukając w powyższych biblijnych wersetach wezwania dla człowieka współczesnego, trzeba dostrzec dwa wymiary: wezwanie do ubóstwa i wezwanie do służby ubogiemu. Oba są powiązane. Tym, co bogatego czyni ubogim w duchu, jest służenie bogactwami ubogiemu, co oznacza dzielenie się, a czasem dosłowne rozdawanie. Dzielenie się jest wtedy miłe Bogu, gdy nie przysparza sławy dającemu. „Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,2-4). Dzielenie się dobrami materialnymi ma być w pełni skierowane ku bliźniemu, by go uczynić niezależnym, silnym i wolnym.